• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Kreskuffca

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Najnowsze wpisy, strona 38

< 1 2 ... 37 38 39 40 41 ... 56 57 >

-=Elen 11=- Pamietnik Turna 5(ostatni)

Narayan knula... Intrygowala... Co chwile zmieniala strategie gry. Nie moglem juz odgadnac co planuje. Ale wiedzialem juz ze Ethem jest zagrozony. Niebezpiecznie interesowala sie Smiertelnym. W pierwszej chwili myslalem ze poprostu chce wzbudzic we mnie zazdrosc... i przyznam lekko ja czulem, ale wiedzialem ze to tylko gra... wrecz przypominalo mi to drocznie sie. Ethem byl nia wyraznie zafascynowany. Musialem jakos go  powstrzymac... ale jak? Przeciesz nie moglem powiedziec nic tak jak dotychczas w prost, bo przeciesz przez to zameiszanie jakims cudem zeby On od tak zobaczyl Przewodnika. Ale wtedy nie bylem w stanie myslec o tych nagieciach w systemie. Nie wiem czy mam sile pisac o Tym wszystkim. Tyle nieopisanych uczuc we mnie wrzalo. Tyle nienawisci i milosci. Nienawidzic sie da tylko to co sie kocha... tak teraz wiem to napewno.
Nie opisze dokladnie co sie wydazylo. Nie wiem poprostu jak. Mysle o tym ale... ale nie umiem ubrac tego wslowa.
Narayan wyrwala go spod mojej kontroli. Trwalo to troche ale potem nie moglem nic zrobic. Przychodzila do Niego codziennie, mowiac oczywiscie ze do nas przychodzi. Byla czarujaca i czula wobec niego. Ethem coraz bardziej byl nia oczarowany, bo to nie byla milosc... tylko diabelska sztuczka tej kobiety. Poniewiaz czul ze ja jednak jestem kims wazniejszym dla Niej, zaczol czuc do  mnie niechec, zaczol odwracac sie odemnie. Narayan z poczatku zachowywala sie przyzwoicie, nie liczac uwodzenia Smiertelnego. Podem jednak zaczela okazywac mu "wspulczucie". I to niszczylo Ethemena. byl zly na siebie i na los ze Ona mu wspolczuje. Nienawidzil litosci. Myslal, ze tylko litosc trzyma Ja przy Nim. Eh... jak bardzo sie mylil. Piekna Upadla poprostu chciala Go zniszcyc. Przekonanie Smiertelnego, ze jego fascynacja Diablica jest nieprawdziwa, tak jak jej dobro i czulosc, i cala reszta rzekomych pozytywow jest tylko wynikiem jej wdzieku, uroku i sprytu. Niestety Ethem byl juz zamkniety dla mnie. Zamknol sie w mroku choroby, samotnosci. Nawet do wlasnej Matki przestal sie usmiechac. Musialem cos zrobic. Ale aby to uczynic musialem pozbyc sie Narayan. Ale... ja kochalem Ja nadal... Kochalem z Nia przebywac, patrzec nania nawet gdy widzialem czym jest, kim jest. Nie bede pisal o swoim wlasnym przygnebieniu. Nie jestem w stanie. Ale nie byl on lepszy od stany Ethemena, moze nawet gorszy. Obudzil mnie z tego snu list. "List do slabosci". Wiedzialem ze musze pokonac wlasna slabosc. zapomniec, stac sie bezwzgledny tak jak ona. Bolalo... ale nie bylo to trudne. Pierwszy raz od wiekow poprosilem o pomoc kogos. Nawet nie znalem tego Aniola. Byl calkiem nowy. Dziewczynka, ktora umarla na raka w wieku 12 lat. Zobaczylem ja tuz po przeczytaniu listu. Siedzialem wtedy w Sali Glownej. Podeszla do mnei i otarla mi lzy.

- Nie jestes zly, prawda?
- Nie... chyba jeszcze nie, ale juz niedlugo.
- Placzesz wiec ze smutku czy z bezradnosci?
- Z bezradnosci i bezsensewnosci.
- Nie mozesz plakac z bezsensownosci.
- Dlaczego nie moge?
- Bo nie ma czegos takiego. Tak jak sensu nie ma. A raczej sens jest tylko jest dla Ciebie nie pojety. Tak mowil mi moj Przewodnik. Mowil ze tylko Pan zna sens i ze nawet mam go nie szukac bo nie znajde jesli Pan tego nie zechce, a jesli Pan zechce to mi go sam da. Nie placz wiecej bo nie masz powodu. Chyba ze lubisz plakac lub mucha wpadla Ci do oka.
- Ani nie lubie plakac ani mucha nie wpadla mi do oka.. ale chyba nie masz racji ze nie mam o co plakac.
- Jesli jej nie mam to mi to udowodnij.
- Kochana... to nie takie proste...
- Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko? Wiem, ze umarlam jako dziecko ale przeciesz wiek nie liczy siew niebie... tak moiwl mi Przwodnik i Dajacy. Wiem ze jestem tu krotko ale mimo wszysto nie chce byc uwazana za gorsza z tego pododu. Tak nie powinno wygladac niebo! A teraz opowiedz mi wszystko, a ja obiecuje ze cos wymysle i Ci choc troche pomoge! Wkoncu musze cos waznego zrobic w zyciu! I Ty mi w tym pomozesz czy chcesz czy nie. Jak to sie mowi... Acha! Przewodnmik mowil mi ze jestem despotka! Ha!

Opowiedzialem jej cala historie. Nie mailem takiego zamiaru ale jej charyzma i despotyzm byl tak silny ze musialem... a pozatym nie dala by mi spokoju przez wieki... Uparta kochana duszyczka... duszyczka madrego dziecka. I dotrzymala obietniczy... w pewien sposob pomogla mi, chociasz nie zapewne tak bardzo jakby chciala.

- Nie znam sie na relacjach Aniolow i Diablow. Ale jaka Ona by nie byla to trzeba ja skonczyc. Twoj Smiertelny Ci nie ufa... moze mi zaufa. A ta Diablice... Narayan, tak? Narayan... trzeba przekonac ze juz zemsty dokonala... oczywiscie jesli chodzi o jej Czarna czesc, bo biala chyba o tym wie... A tak wogole... to jak sie nazywasz? Bo ja jestem Tasarti... ale nie lubie tego... wiec mow mi Arti, ok?
- Tarun... i mow mi jak chcesz... ale zazwyczaj mowi sie do mnie poprostu Tar. A wiec jak masz zamiar Dokonac tego?
- zaprowadz mnie do Ethemena jak Jej nie bedzie. Potem poczekamy az przyjdzie. To znaczy ja i Ethemen. Ty nie mozesz przy tym byc. Bedziesz czekaz az dam Ci znak. Wtedy dopiero przyjdziesz.
- Arti ale...
- Nie ma zadnego ale... Jak To ten wisiorek stanie sie zielony to oznacza, ze mozesz przyjsc.

Wtedy wlozyla mi do reki czerwony kamyk na rzemyku. Czekalem. Doczekalem sie. Gdy wszedlem do srodka widzialem jak Ethemen siedzi na swoim lozku, zaplakany i patrzy sie z nienawisca na Narayan. Arti siedziala kolo niego i przymala go za reke. Narayan siedziala pod sciana pelna strachu. Krzyknela do mnie ze mnie nie nawidzi. I powiedziala ze juz osiagnela cel. Zemscila sie. I kazala mi pamietac ze te ceirpienia ktore doznala zadalem je ja lub zostaly zadane przezemnie. Potem wybiegla. Juz chyba je nie zobacze. Potem Arti kazala mi porozmawiac z Ethemenem. Byla przy tej rozmowie ale nie odezwala sie slowem. Cala Historia zakonczyla sie tak ze Moj Smiertelny mysli ze to byl sen. Jest slabszy, ale juz zajmuje sie Nim. Chociasz wiem ze za pare dni juz umrze. Arti... Arti zerwala ze mna kontakt bo stwierdzila ze musi byc Przewodnikiem. Ze juz wiem czemu przeszla do tego swiata tak szybko... bo wiedziala ze jej przeznaczeniem jest przewodnictwo i chciala jak najszybciej sie spelnic.  Ale obeicala ze zajmie sie Ethemenem po jego Przejsciu.

Jestem juz spokojny... Moze zatracac sie w smutku juz bez obaw...

Tarun - Ktorys dzien z jego smierci.

Arti

Byla to ostatnia czesc Pamietnika Turna. Ale chyba jeszcze nie koniec historii i mojej zabawy z Aniolami.

 

01 października 2004   Komentarze (3)

-=Elen cz10=- Pamietnik Turna 4

***

"Moja Piekna Narayan zorietiowala sie juz dawno ze wiem. Jest za sprytna, za chytra, zbyt blyskotliwa. No ale nic nie poradze... Musze z nia grac tak jak Ona ze mna gra... Co Ona teraz knuje???"

-Tar, Kochany... Twoj Smiertelny nas zobaczyl! Trzeba cos zrobic! czekaj... juz wiem.. zostaw to mnie!!!
-Ale Nar to moj podopieczny...
-Oj. Pozbawiasz mnie radosci... bycie w piekle nie pozolilo mi nikomu pomoc. Pozwol mi teraz!

"Omalo co nie prychnolem smiechem. Ona tez o tym wie. Ale gra... gra dalej, wiec ja tez bede gral..."

***

-Smiertelny jak masz na imie?

"Czy ta piekna, slodka Narayan mowi do mnie??? Jak ona lekko rozchyla wargi. Musza byc niewyobrazalnie miekkie. Chcialbym je dotknac. Och jak mam jej odpowiedziec? Moje imie jest takie zwyczajne! Moj glos taki piskliwy, nie taki miekki i cieply jak tego Aniola, ktory mimo takiej barwy glosu jest zimy jak kamien."

-Pani... Moje imie to...Ethemen.
-Witaj Ethemenie! Jestem Narayan. Molo mi Ciebie poznac...

"wyciagnela do mnie reke!!! Czy osmiele sie ja doktnac? Tak.. chce tego! tylko co zrobic aby nie poczula ze caly drze. Ale musze ja dotknac poczuc jej skore!!! ... Delikatna, zimna jak jedwab! Chcialbym wtulic w jej rece twarz!... Czula ze sie trzeslem... nic na to nie poradze... trudno i tak to nie ma znaczenia... to tylko sen..."

-Ethemie to jest Twoj Przewodnik... Taki Aniol Stroz. Nazywa sie Tarun, lecz mozesz mu mowic poprostu Tar, napewno sie nie obrazi... A teraz prosze Cie przestan sie trzasc. Wiem ze nie jestem juz Aniolem, co napewno odjelo mi teroche uroku, ale chyba nie wzbudzam w Tobie az takiej trwogi.
-Wybacz Pani ale to nie trwoga... poprostu...
-Oj wiem Ethem. Nie jestem Aniolem ale nie jestem slepa... jescze umiem troche czytac w myslach ludzkich.

"Cholera... Ta drwina ze mnie. Nie zniose tego... A zrestza co tam. I tak jest nieosiagalna... i tak nic... A pozatym to nie jest istota milosci aby milowac kogos kim sie nie jest. Ja nie chce aby kto kolwiek jak kolwiek mnie kochal. Nie liczy sie to aby byc kochany za wszelka cene. Tylko to aby byc kochanym takim jakim sie jest. Ukrywanie mysli, uczuc i czegokolwiek przed osoba od ktorej chcialoby sie otrzymac choc odrobine milosci nie jest madre. Znienawidzilbym sie gdyby ktos pokochal role jaka przed nim gram. Przeciesz to byloby najzalosniejsza z opowiesci jakabym znal. Byc soba... zachowac wiernosc sobie jest zachowaniem wiernosci swiatu, wiernosci uczuciom, wiernosci szczesciu, wiary, nadzieii... wiernosci wszystkiemu. Bo jak mozna byc wiernym komus skoro nawet nie potrafi sie byc wiernym sobie... Tylko ukrywajac siebe skompromituje sie przed Nia, a w dodatku zdradze siebie i marzenia. Nie moge tak. Nie omotasz mnie checio kochania tak szybko... o Nie... "

***

-Popatrz Biala. Mysli ze sie nie porze! Hahaha! Zabawny chlopak. Naprawde nadwyraz dojrzaly... ale zabawny i zbyt pewny siebie. Trzeba go troche stlamsic nie uwazasz??
-Czarna... Nie wiem czy mam ochote o tym gadac. Meczysz mnie juz. Naprawde chyba musze zaczac Cie ignorowac bo stajesz sie coraz glupsza. Tobie wydaje sie ze jestes wykwintniejsza w czynieniiu zla. To bzdura! Zalosna jestes z Tym swoim poczuciem wlasnej wartosci. Moze pomyslisz ze teraz staram sie Ciebie oszukac... ze niby pyskata sie robie, moze zla, moze podobna troche do Ciebie, ale tak nie jest. Wiesz dlaczego to mowie? Z litosci. Zal mi Ciebie ze jestes taka zapatrzona w siebie i pyszna. Kobieto Przez ten narcyzm do nioczego nie dojdziesz... to Cie zgubi...
-Milcz!
-Nie udawaj ze nie mam racji i ja i Ty to wiesz... a ja wiem ze Ty przyznajesz mi racje... ja Ciebie tez zaczynam juz czuc.
-Ok... nie uda mi sie przed Toba wiecej grac. No i co z tego? I tak jestes na mnie skazana. To ze zobaczysz moje slabosci nic mnie nie obchozi. A nie mam juz sily Ciebie, a raczej siebie, Biala bo ostatnio zapominamy ze jestesmy jednym, oklamywac. W sumie im dluzej jestesmy ze soba tym bardziej siebie czujemy na wzajem i jestesmy bardziej jednym... tylko ze ja domunuje... jakakolwiek jestem, czy narcyzowata, czy naiwna, czy zbyt pewna siebie... Jestesmy jednym!
-O to chodzi... odzyskujesz klase Czarna... Przyznajesz sie do bledu ale odpracowujesz go z nawiazka... wiesz jak we mnie uderzyc...Nienawidze mysli ze jestem toba...Znowu wyrafinowana i wredna.
-Dziekuje, ale nie wierze... Otworzylas mi oczy mala, Biala pokrako... teraz musze sie pilnowac i bede.

C.D.N.

 

25 września 2004   Komentarze (5)

long time

Duzo czasu minelo od kiedy pojawila sie 9 czesc opowiadania. Dawno przyszedl czas na 10, ale nie moglam sie jakos pozbierac aby to napisac na raz. A jak rozkladam to na czesci to to dlugo trwa. Nie wiem kiedy uda mi sie napisac 10 czesc, ktora wcale nie bedzie wyjatkowa. Bedzie kolejna czescia. Nie wiem, ile bedzie mialo to opowiadanie czesci. teraz w sumie ma 9 plus jescze pierwsze 3, ktore byly wprowadzeniem do mojego swiata, chociasz szcerze mowiac planowalam tylko te 3, to wychodzi razem 12. A ja jeszce nie osiagnelam celu... Czyli szkolenia Elen. A ono ma miec miejsce. Tak przyjanmniej planowalam. Nie wiem czy jednak dotrwam z tym postanowieniem. Tesknie troche za listami. Ale nie chce mieszac obydwuch rzeczy. Zastanawiam sie chwilami czy z mojego drugiego bloga nie zrobic podobnego do tego jaki kiedys byl. Aby tam nie zaczac pisac listow. Jednak obawiam sie ze zaniedbalabym wtedy cala historie Elen, Tara, Reala, Narayan... Wiec tylko blagam nie pytajcie sie mnie kiedy kolejna czesc. Bo nie wiem. Jak bedzie to bedzie tylko tu. Stwierdzilam ze SUBSKRYPCJA bedzie dobrym rozwiazaniem dla tych ktorzy sa niecierpliwi i nie umieja wytrzymac bez pytan kiedy :) A tak pozatym nie wiem po co pisze ta notke... w sumie tylko pare osob sie katuje tym czyms... ale co tam.. nawet gdybym miala pisac to dla jednej to i tak chyba warto. Pozdrawiam wszystkich :*

24 września 2004   Komentarze (3)
< 1 2 ... 37 38 39 40 41 ... 56 57 >
Palurien | Blogi