• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum marzec 2005

< 1 2 >

Tworze ja, czy Bog?


-=Elen29=- ....Neri14....

***

-Az tak Elen jestem odrazajacy? Myslalem ze nie jestem az tak straszny aby niszczyc tak dobre przedmioty jak ten kubek. - To byly jego pierwsze slowa. nie wypowiedzial ich z wyniosloscia, kpina czy nawet nie z ironia. Elen nie wiedziala jakiego charakteru byly to slowa. Chyba wyrazaly tylko smutek, smutek po stracie kubka. Czula ze musi sie poloczyc w tym bolu mimo ze to byl tylko glupi kawalek stluczonej kamionki. Zastanawiala sie czy nie zlozyc kondolenci Realowi lub przynajmniej sie zapytac jak sie czuje po takim zdarzeniu. Jednak zdrowy rozsadek wygral i opanowala sie.
Myslala o kubku gdy dwaj aniolowie rozmawiali na temat zaistnialej sutuacji. Tar dlugo nic nie mowil. Nie spowiadal sie tak jak Ona by tego oczekiwala, nie bylo ani rachunku sumenia, ani zalu za grzechy, ani mocnego postanowienia poprawy czy tez szczerej spowiedzi. Obiecal tylko zadosc uczynienie. Obiecal im pomoc. Wybaczyla mu mimo tego ze nie przeprosil jej. Zrobila to tylko dlatego ze czula ze i on ubolewa nad strata kubka.
Usiedli przy stoliku, nikt nie sprzatal rozbitej kamionki. Real nie robil tego bo czul ze ani Elen ani Tar sobie tego nie zycza. Dziewczyna poprostu bala sie. Miala wrazenie jakby to bylo cialo zmarlego. Tej irracjonalnej mysli nie potrafila w sobie przezwyciezyc. Tar wiedzial ze tylko kubek go uratowal od zlosci anielicy. Wiedzial ze gdyby nie on to prawdopodobie dziwczyna nie wybaczylaby mu tak latwo. Jednak wiedzial ze nie bedzie juz jak dawniej. Postanowil ze odejdzie gdy cala historia sie zakonczy...

***

"Jak piekny jest ten obraz... Tylko smutny. Tylko Czy to jest prawda? czy gdzies w przestrzeni jest taka para. Siedzacych samotnie posod nicosci wpatrzonych w pudelko. W pudelko w ktorym powinno byc niebo... ale Lara nie wiedziala jak je stworzyc aby nie bylo tylko iluzja. Rozumiem ja... tez uwazam ze powinno byc prawdziwe. Tylko jak zrobic z nieba farbe? Co to. Kochanie pusc moja reke. czemu nie umiem wymuwic slowa? Kochanie nie krzycz... nic mi nie jest... to ta sila... to ten Twoj obraz mnie wciaga. Dlaczego ja ci tego nie umiem pwoedziec? Oj kochanie zaraz wroce... ja chyba sie dowiem co sie ma stac... lub jak im pomioc zdobyc niebo do pudelka. Oj Pzrepraszam, kotku ze Cie parze... ja nad soba nie panuje... to ten obraz... Ja musze... wroce do Ciebie... Czekalem na Ciebie dlugo... i ty mozesz chwile... ten obraz to Twoje marzenie... wybacz Kochanie... wroce tu... Hm... teraz napewno mnie juz nie slyszy. Tak strasznie malowniczo wyglada. te kolory takie znieksztalcone. Chyba jestem w obrazie. Ciekawe czy ona mnei widzi. Chyba nie bo patrzyla sie tutaj, a teraz krzata sie po pracowni i mnie szuka. Przepraszam Kochanie ze Cie marwtwie!!! Oj nie slyszy mnie...

-Astran! - Co to za glos? taki maly dziewczecy. Gdzie jestes? Kim jestes? - Jestem aniolem. Nazywam sie Arti. Zaprosilam Cie do mojego obrazu abyscie mogli go skonczyc i pomoc im. - Taka mala a juz sie wymadrza i jeszcze twierdzi ze to jej obraz a nie mojej zony. Ejj! Jej Ty czytasz moje mysli. A raczej ja je nie umiem nie mowic! Skoncz prosze Arti! ja chce troche prywatnosci. Czuje sie jak ekshibicjonista tak sie obnarzajac... Ja tego nie wytrzymam! - Przepraszam ale to konieczne. A obraz jest moj bo to ja kazalam twojej zonie go namalowac. Co prawda Lara pewnie temu zaprzeczy ale tak bylo. Tobie tez pewnie trudno bedzie uwierzyc ze to ja Cie tutaj wprowadzilam. - A gdzie my tak naparwde jestesmy? Bo to znajome miejsce... nie dlatego ze jest to obraz ktory widzialem. Prawda? Nie myle sie ze to nie tylkio to? - Alez oczywiscie. Co parwda podswiadomosc to najmniej znane Ci miejsce Twojej duszy ale jednak znane... i mozna powiedziec ze podswiadomie wiesz ze je znasz. Ale przejdzmy do rzeczy... Bo to nie ma znaczenia gdzie sie spotykamy. Nie, inaczej... zle to zinterpretowalam. Celowo wybralam to  miejsce bo ma ono ci ulatwic zadanie, ale gdziekolwiek indziej tez moglabym z Toba rozmawiac i  mialoby to takie same skutki. Wiec zacznijmy juz. Zadaj mi TO pytanie, bo mi nie wolno udzielic na nie odpowiedzi jesli nie padnie. Ale masz tylko jedno pytanie... wiec nie marnuj go na pierwsze ktore przyjdzie Ci do glowy ktore brzmi: a jakie pytanie? No Astran czekam. Mamy malo czasu..."

 

  

22 marca 2005   Komentarze (7)

Czulosc obcych rak...


-=Elen28=- ....Neri13....

Astran wrocil do swojego nieba. Upajal sie kazda sekunda powrotu. Chcial czuc wszystko, niczego nie przegapic. Mial zamiar szukac Lary, jego zony. Chcial ja zaskoczyc, zobaczyc jej usmiech gdy go ujrzy. Chcial aby Lara rzucila sie mu w ramiana... moze wskoczyla na niego, pocalowala czule. Chcial wtopic palce w jej wlosy. Marzyl o tym jak ja podnosi i tanczy z nia... kochal ja bardzo. Wiedzial ze Ona tez go tak kocha. Nie spieszyl sie jednak. Widzial ze to nie ucieknie, a samo czekanie na to szczescie dwalo upojenie. Przezywal takie chwile juz wielokrotnie. Jednak za kazdym razem bylo inaczej, wspanialej. Wiedzial dlaczego. Wiedzial, ze z kazda sekunda ich milosc rosnie, mimo ze wydaje sie to nie mozliwe. To bylo niebo... wiec nic nie bylo niemozliwe.

Powoli otworzyl drzwi ich domku. Uderzyl w niego zapach sztuki. Lara byla artystka. Zapach farb, terpentyny, gliny i roznych rozpuszczalnikow mieszal sie z wonia kwiatow, ktorych bylo tu pelno. Uwielbial ten zabach, prawie tak bardzo jak zapach perfum na skorze Lary.

Wolno wszedl do kuchni. Tam z wazonu wyciagnol zoltego tulipana. Odlozyl plaszcz i torbe na krzeslo, ktore jego ukochana pomalowala w fantazyjne wzory. Lubil to krzeslo. I cicho rozpoczol poszukiwania. Wiedzial ze jego zona jest w pracowni. Jednak wczesniej zajrzal do lazienki, paru pokojow, ogrodu, tam zerwal jeszcze dwa inne tulipany, czerwonozolty i czerwony. Nastepnie wrocil jeszcze raz do kuchni i wszedl do pracowni. Stanol w drzwiach i patrzyl jak Lara z zapalem maluje obraz. W myslach mowil do siebie ze kocha tak patrzec na nia gdy "brudzi sobie rece".

Po dluzszej chwili postanowil zamknac drzwi tak aby go uslyszala. Nniecierpliwil sie juz czekaniem na nia, ja jej zapach, dotyk. Zawahal sie chwilke myslac czy nie trzasnac przesadnie aby Lara sie przestaszyla. Nie wiedzial czemu ale byla bardzo plochliwa, a przy tym robila przepiekne minki. Jednak powstrzymal sie i poprostu glosno zamknol drzwi. Jednak malarka nie drgnela. Podszedl do niej. Wiedzial ze musi czuc jego oddech na plecach. Jednak ona nie zareagowala. Po chwili odezwal sie.
-Kochanie, wrocilem.
-Sekunde... - Odpowiedziala nie przerywajac pracy. Malowala pewnie, energicznie... z pasja i natchnieniem. Astran pogodzil sie z mysla ze nie zawsze moze byc na pierwszym miejscu. Sciagnol z bujanego fotela pudelko farb i pare pedzli, a nastepnie usiadl na nim. Milelo pare godzin. Jednak On cierpliwie czekal z tulipanami w reku, az Ona skonczyla obraz...  jednak ona ciagle go przemalowywala, poprawiala. Nie wydawala sie niezadowolona z wlasnej pracy jak to czesto bywalo gdy przemalowywala obrazy. Czul ze musi to zrobic.

Wkoncu skonczyla. Podeszla. Udiadla mu na kolanach. Pocalowala czule. Wiedzial ze przeprasza i dziekuje. W milczeniu dal jej kwiaty. Uradowana jak male dziecko szybko wstawila je do wazonu i wrocila na kolana meza. Siedzieli tak w milczeniu, dotykiem opowiadajac sobie i ich milosci. Gdy juz nie czul do niej najmniejszego zalu, Lara wstala.
-Spojrz!- Pokazala mu obraz. On patrzyl. Widzial ciemna niezglebiona pustke... Jednak byla to zwyczaja pusta. Astran nazwal ja w myslach przepelniona nicoscia. W rogu obrazu byly dwie postacie. Siedzialy jakby na ziemi, chociasz nie bylo tam podloza, przytulone do siebie, zagubione. W dloniach mialy pudelko. W miejscu gdzie powinno byc wnetrze podelka bylo niezamalowane plutno.
- A to puste miejsce, Slonce?
- Tu... tu musze dostac farbe o kolorze nieba.
- Nie bleki?... jak chcesz wydrzec kolor materi?
- Nie wiem... ale musze to zrobic... to jedyny ratunek dla nich...
- Rozumiem, kochanie, pomoge Ci.- Obydwoje byli powazni. Mysleli jak pomoc Neri i Lithnarowi.

 

11 marca 2005   Komentarze (8)

"Ja tancze, a niebo, niebo gra, ja spiewam...

Nie chce dwa razy umieszzcac tego samego tekstu... wiec tylko powiem ze notka o Comie zostala uaktualizowana i dodano do niej relacje z koncertu... :) Pozdrawiam! COMA gora!!

07 marca 2005   Komentarze (3)
< 1 2 >
Palurien | Blogi