"ogromny zgrzyt znieczula nas na szept"
-=Elen27=- ....Neri12....
-Real... i co my zrobimy? Musimy ja poszukac... pomozesz mi? Prosze Cie, nie badz taki jak Tar...
-Nie jestes troche dla niego za surow? Ja oczywiscie, ze Ci pomoge... ale Tar mial racje ze niepotrzebnie wlazilas w to bagno. Nie masz tyle wiedzy, sily i umiejetnosci aby sie podejmowac takich zadan... ale jak juz zaczelas to trzeba to skonczyc. Lecz nie miej zalu do Taurna...
-Co?!? Mam nie miec do niego zalu?!? Real albo jestes prawie taki jak on albo mnie nie sluchales!!! Przeciesz mowilam Ci jak mnie potraktowal! Jak mala glupia smarkule, jakbym znaczyla dla niego tyle co nic! I pewnie tak jest. On przeciesz nie umie kochac ludzi... a nawet anioly. Ta diablica zrobila z niego... jakiegos... zrobila z niego... zamknietego w sobie znieczulonego chama! On nas zostawil samych! Wolal siedziec w swoim ciemnym gniazdku... bez problemow, bez zmartwien! Wiesz czemu nie jest wstanie sie przywiazac do nas, az tak, aby byc wstanie cos poswiecic dla nas? Bo boi sie do kogokolwiek przywiazac bo wie ze to moze mu przeszkodzic w jego spokojnym zyciu. Tak... przeszedl duzo z ta diablica... ale stracil tez serce i sumienie... Wiesz, nawet teraz mu zazdroszcze. O ile byloby prosciej olac to wszystko, nie przejmowac sie... i nie snic nocami o tym ze ona gdzies pewnie teraz cierpi w samotnosci, placze, bezradna stacza sie z Krawedzi... Wiesz... nie bylabym chyba zla nawet o Neri o to ze nie chce pomoc... ma prawo... nie musi jej pomagac. Ale On mi pomagal na poczatku. Jak jeszcze nic takiego sie nie wydarzylo. Ze mna czuwal nad jej zrowiem i zyciem... On byl blisko dopoki bylo latwo...
-Oj, Elencia... Prosze Cie juz skoncz... Nie mamy chyba nawet czasu nad rozmowa na temat Tara...
-Tak powinnismy juz isc... poszukac jej. A co zrobimy jak juz ja znajdziemy? Da sie jakos dusze przemycic do nieba?
-Raczej sie nie da... bedziemy musieli ja zaprowadzic do bram niba... i pewnie bedzie stawiona przed sadem wyzszym...
-A co zrobimy gdy jej nie znajdziemy... jestesmy przeciez sami... -Jej wzrok skierowal sie na drzwi. Wtedy ktos w nie zapukal. Czula kto za nimi stoi-To Ciemnosc, nie otwieraj Real!- na jego twarzy wymalowala sie glupia mina dezorientacji. Nastepnie zrozumial... Podszedl do drzwi. Z zimnym wyrazem twarzy powoli otworzy drzwi. Spojrzal mu chlodno w oczy. Nie atakowal go, nie wypominal nic. Byl poprostu bezuczuciowy, jednak oczekiwal u niego odpowiedzi... jakiejs skruchy, zalu, czegos co mowiloby choc troche przepraszam ze was zawiodlem. Nie znalaz nic podobnego. Czarne oczy byly niewzruszone w swej ciemnosci. Powoli bez slowa wszedl. Na jego ramieniu siedzial ptak. Budowa przypominal jastrzebia i moze iostotnie nim byl... lecz upierzenie bylo czarne jak smola... jak jego pan.
Taurn spojrzal na Elen. Dziewczyna ze strachem odskoczyla do tylu. Potracila stolik ktory byl za nia.
Tar spojrzal na Kubek. Lezal na ziemi. Byl przelamany na pol... slicznie polyskiwala reszta herbaty ktora sie wylala. Pomyslal ze to byl ulubiony kubek Reala, ze go szkoda.