• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum czerwiec 2004

< 1 2 >

-=Smierc Elen=-

Jutro jade nad morze. Troche mi zal zostawiac bloga. Lecz przygotowalam opowiadanie i w czasie mej nieobecnosci bedziecie mogli je czytac. to pierwsza czesc. Druga pojawi sie okolo 1 lipca wrzucona przez Fila (jesli tylko zechce to zrobic) A wiec :

 

-=Smierc Elen=-

Elen zobaczyla migniecie lampy. Potem poczula, ze samolot spada w dol. Wiedziala, ze nic juz sie nie da zrobic. Przezegnala sie posmpiesznie i spojrzala w przerazone oczy matki. Poczula jak Rig, jej przyjaciel, chwycil jej reke. Dlon chlopaka byla lodowato zimna. Nastepnie byla juz tylko ciemnosc...

Zawsze bala sie smierci. Uwazala, ze niebo nie jest dla niej, ze nie ma szans sie tam dostac, bo byla zbyt wielka indywidualistka. Miala tysiac wlasnych pogladow i uparcie w nie wierzyla, co niekoniecznie w przekonaniu innych bylo poprawne. Pare razy probowano ja zmienic, lecz zadne z tych, staran nie powiodlo sie sukcesem. Jednak Elen zawsze chciala dobrze dla innych...

***

 Widzisz czern. Nagle jej przytlaczajaca ciemnosc przestaje miec znaczenie... tak jak wszystko. Okreslasz swoj stan jako swego rodzaju nirwane. Mgla zaczela sie podnosic. Na calym ciele czujesz lekki powiew wiatru, cieplego wiatru. Stwierdzasz jednak ze mgla napewno nie jest poddana temu ruchowi powietrza. W srodku czujesz przyjemny chlod i ozezwienie. Uswiadamiasz soebie, ze  jestes m a r t w y . . . Chcesz zobaczyc swoje cialao. chcesz wiedziec jak wygladasz, jelsi wogole wygladasz. Podnosisz reke. Widzisz. Taka sama jak byla. Glosno wzdychasz mimo wolnie. Jednak po chwili uswiadamiasz sobie, ze  twoja reka jest lzejsza. Troche sie krzywisz i przyzwyczajasz sie do "nowego ciala".

Mgla sie zagestnia i przybiera barwy srebra. Rozgladasz sie. Dostrzegasz za soba postac. Jest piekny. Mezczyzna niebywalej urody i wspanialej budowy stoi za toba. Dostrzegasz jego majestatyczne skrzydla. Podchodzisz, a jego czarno-zielon oczy przeszywaja Cie na wylot. Aniol wie o tobie wszystko. Jego dlugie czarne wlosy zwiazane w ogonek wspaniale kontrastuja z jego biala szata i  darem puchu, ktorym kiedys Bog naznaczajac go dal tajemnice i majestat. Ta mistyczna postac przemawia do ciebie swoim slodkim, glebokim, pelnym czulosci, opieki i sily glosem.
-Coc za mna droga Elen. Jestem Readoaden, jako Smiertelna nazwalabys mnie swoim aniolem strozem. Przyszedlem do ciebie, aby Ci towarzyszyc w Drodze. Choc Elen! Nie Boj sie! Acha, zapomnialbym. Mow mi po imieniu. Ostatnio moj przyjaciel  mial problem z podobiecznym bo ten zaczol go wielbic jak Pana. Mam nadzieje ze sie mnie nie boisz.
Wahasz sie przez chwile. Wazysz kazde jego slowo. Wkoncu jego przyjazne, wrecz partnerskie nastawienie, mily glos, usmeich i cos jescze przelamuja w tobie strach i obawy. Prawie szeptem lecz pewnie mowisz.
- Nie Realoadanie. Nie boje sie Ciebie. Nie wszystko rozumiem, ale i tak chyba nie mam lepszej, i wogole innej alternatywy niz Ci zaufac. Jego cichy, cieply i spokojny glos przelamal w twojej duszy ostatnia bariere i upewnil cie w postanowieniu.
-Cieszy mnie twoja postawa. Niedosc, ze ulatwiajaca mi zadanie, to jescze przemyslana, logiczna i w stu procentach sluszna. No ale teraz chocmy juz Elen.
Wyciaga w twoja strone reke. Niesmialo i bardzo powoli podajesz mu dlon. Czujesz niesamowite, delikatne cieplo od niego bijace. Prowadzi cie przez mgle, ktora swieci srebrem jakby z rasoci na widok Realoadena. Nic oprocz czerni, ktora nadal wydaje sie nie mroczna i mgly nic was nie otacza, lecz nie czujesz wokol pustki. Po pewnym czasie dostzregasz jasniejszy punkt. Podchodzicie do niego. Sa to drzwi. Przy nich stoi starzec. Spoglada na Ciebie swoimi szarymi, starczymi zmeczonymioczami. Usmeicha sie. Potem dopiero zwraca uwage na Realoadena.
-Szybko ci poszlo bracie. Naprawde chyba jakis rekord. elen musiala byc niedaleko, prawda?
-Tak Piotrze. Bardzo blisko spadla. ale tez nie mialem najmniejszego problemu z zaprowadzeniem jej tutaj. Wcale nie stawiala oporu. I o dziwo nie zadawala tysiaca pytan.- Mowil aniol jakby nie zwracajac na ciebie uwagi. Niesmialo powiedzialas.
-Realoadanie, ale ja wiem ze to nie jest miejsce na pytania... ja to czuje... tak jakbys mi to powiedzial... A pozatym wszystko co mam wiedziec w danej chwili wiedziec mi powiesz.
Twoje slowa lekko cie zdziwily. Speszylas sie troche. Ale czylas poprostu, ze musisz to powiedziec. O dziwo ani Piotr ani Przewodnik nie zasmiali sie, lecz z lekko wyczuwalna duma usmiechneli sie zyczliwie do ciebie.

-A teraz wejdzcie. Czekaja tam na was Podruzni. Droga jescze sie nie skonczyla, jestescie dopiero w polowie. Oby byla wam mila. Bywajcie.Starzec otworzyl drzwi. Realoadaen przepuscil cie pierwsza.

***

C.D.N.

25 czerwca 2004   Komentarze (3)

skrzydla aniola

Zamknac sie w pudelku. Nie wpuszczac do srodka nikogo. Zamknelam sie wiec w pudelku. Skrzydla mojego aniola tam sie nie zmiescily. Specjalnie z premedytacja wybralam takie pudelko aby nie mogl wejsc ze mna. Przynajmniej raz bym mogla zostac sama. Lecz moje aniola nie docenilam... brutalne to ale... Byl gotow zrobic wszystko bym tylko nie zostala sama. Wziol obciol sobie skrzydla. Gdy wszedl do pudelka bez skrzydel... przerazilam sie... jeszce w konciku oka bylo widac jego srebrna zle bolu... lecz nic nie powiedzial.. usmiechnol sie czule i przytulil mnie. Jak czulam sie winna. Jego piekny bialy puch. Jego duma. Zawsze przed snem gdy ja sie mylam i pozwalal mi samej byc w lazience (choc bardzo czuwal) pielegnowal je. Jeszce wiekszarazpacz mnie wtedy ogarnela. A on zamiast martwic sie o siebie zaczol mnie pocieszac. Mowic ze to wcale nie moja wina, bo wkoncu nie on dopilnowal tego abym tu nie weszla i ze to jest jego kara. Wiedzialam ze kara za moje humorki, zlosc, upastosc i za cala mnie. Im bardziej ogarnialo mnie pzrygnebienie tym bardziej On tracil sily. Juz zapomnialam nawet po co weszlam do pudelka. Prosilam Go aby mnie zostawil, ze jak to zrobi to Bog da Go komus innemu i wtedy odzyska skrzydla... krzyczalam ze nie ejstem godna aby On byl moim aniolem. On tylko powiedzial:" Moja kochana Palurien, ja jestem i do konca bede twoim aniolem. Niemoglbym opiekowac sie kims innym, moja milosc do Ciebie mi na to nie pozwala. Prosze Cie. Jedyna zecza jaka pragne to zobaczyc jak twoje lzy schna, a usmiech rodiz sie na twojej twarzy... To jest moja jedyna prosba." Oczy zaczely schnac lzami czulosci, usta usmiechnely sie z milosci. Wyszlam z pudelka z nim za reke. Przytulilam. Podziekowalam. Oczy byly juz prawie suche, usta dalej wygiete w usmeichu, tylko dla tego ze widzialam ze to go leczy. Po chwili zoczylam ze jego skrzydla odrastaja. Ogarnela mnie nieograniczona radosc, a z kazda jej sekunda jego skrzydla rosly i pieknialy.

Juz nigdy nie pozwole aby moj aniol stracil skrzydla. bede sie usmiechac gdy tylko bede mogla aby mial jescze piekniejsze skrzydla.

 

18 czerwca 2004   Komentarze (4)

sprawiedliwosc, poznanie

Kot siedzial jej na kolanach. W pokoju leciala Metallica "The unforgiven II"... ostatnio miala faze na ta piosenke. Futrzak przez glosne mailkniecie domagal sie pieszczot. Troche jej przeszkadzal, ale bardzo kochala swojego pustego i glupiutkiego kocurka, wiec spelnila jego prosbe, a ten zaczol glosno mruczec. W pewnym momecie za okladka z polskiego zobaczyla mala kartke. Jej starsza siostra zawsze ubustwiala podreczniki z polskiego i zabierala je, poczym wrzucalal tam wszystkie karteluszki i za pominala o ich istnieniu. Przeczytala karteczke :

Ks. Jan Twardowski
"Sprawiedliwość"

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość


Byla zachwycona. Zapomniala nawet o kocie, ktory z zalem zlazl jej z kolan, stwierdziwszy, ze nie doczeka sie juz zadnej pieszczoty z jej strony. Przeczytala wiersz jeszcze pare razy. Zaczela go analizowac... doszla do wnioskow malo orginalnych lecz teraz czula poraz pierwszy, ze sa prawdziwe. Uwierzyla w koncu nie tylko to ze sprawiedliwosca jest tym, ze mozemy siebie uzupelniac ale tez, ze aby zaznac prawdziwego szczescia trzeba poznac rozpacz. Bo jak poznasz ze jest to szczescie skoro nie masz porownania? Podobnie bylo z miloscia i nienawiscia, strachem i poczuciem bezpieczenstwa, spokojem i niepokojem oraz stresem, ciemnoscia i swiatlem, slodycza i gorycza... Nie wiedzila dlaczego akurat to sobie uswiadomila...chyba ze wzgledu na fragmet: "jest noc żeby był dzień ciemno żeby świeciła gwiazda"... ale byla z tego powodu szczesliwa... poraz pierwszy docenila wiersz, bo poraz pierwszy jej cos dal. Zawolala kota i przytulila... Galdalf (jej kocurek) zdziwiony ta zmiana rol (to zawsze on omagal sie pieszczot, a o otrzymanie ich czesto walczyl godzinami) glosno zamruczal. Pomyslala : Dziekuje Ci moze ze moj kot umie mruczec a ja nie... dziekuje za ta sprawiedliwosc... teraz zawsze bede umiala sie podniesc...

 
08 czerwca 2004   Komentarze (10)
< 1 2 >
Palurien | Blogi