• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum czerwiec 2005

Dotyk w dzisiejszym swiecie jest zle wykorzystywany......

Elen35 - Neri20

Ciekawe o czym ona mysli? Tak skulona w sobie. Obok jakas kartka i moje Pudelko. Oczym Neri mysli? O czym takie stworzenie jak Ona moze myslec? Biedne przesiakniete mrokiem dziewcze. Siedzi. Ciekawe czy kiedys zwrocil na nia uwage gdy wczesniej tak ciesziala. Zawieszona w polprzytomnosci. Jej nogi odrywaja sie od rzeczywistosci, ale nie leci do gory, jej mroczna dusza siagnie ja na dol. Nie do piekla... po prostu na dol. Czy da sie ja z tego wyciagnac? Co ona tego chce? Mrok jest strasznie dziwna sprawa. Gdy wybiera zycie mroczne, pelne ciezkich smutnym dzwiekow, przyjaciol na codzien ubranych jak na pogrzeb, czy znajduje sie tam szczescie? Ona nie zaznala go za zycia. Ale czy wszyscy tak maja? Czy czarna koszulka skresla z normalnego zywego szczescia? Nie powinna i pewnie tego nie robi... Napewno tak sie nie dzieje. Ale dlaczego akurat Ona nie znalazla szczescia w swoim czarnym golfie? Zal mi Jej. Ladna jest. Ladnie wygladalaby w zielonym. Podejsc do Niej? Tak i tak musze... nie moge jej zostawic. Nie... to ja nie moge byc sam to Ona nie moze zostawic mnie. Zycie jest za trudne aby je po prostu pojac. Nodobrze a wiec podchodze. Nie chce jej przestraszyc.

***

Delikatnie podszedl od tylu. Dotknal jej ramienia ciepla reka. Ona podskoczyla przestraszona.
-Myslalem ze mnie widzisz, Neri... Wybacz nie chcialem Cie przestraszyc.
-Ja Cie widzialam. Ja wiem... Tylko ze ja tak mam. Poprostu mam. Mimo mojej sily jaka pezentuje jestem bojazliwa i nie umiem nad tym zapanowac. Wszystko slysze ale mimo to... ech tak juz mam. - Usmiechnela sie do Niego, tak ladnie z lekka bezradnoscia. I oboje poczuli sie tak strasznie samotni i bezradni. On czul sie winny, ze ja przestraszyl, a ona winna, ze pozwolila sie przestraszyc i zmartwila go tym. Bezwiednie jej policzek otarl sie o jego dlon, ktora nadal spoczywala na jej ramieniu. Wtedy usiadl za nia i objol ja i przytulil mocno. Ona wtulila sie. Nie bylo to spowodowane miloscia. Dotyk na w tej krainie dawal poczucie bezpieczenstwa i zwalczal osamotnienie, ktore bylo tu nadwyraz silne. Dwa "ciala" tkwily przylgniete do siebie, a umysly walczyly. Walczyly. Kazdy sam ze soba. Nie chcieli dawac zlych znakow. Nie chcieli robic drugiemu nadzieii. Przeciesz oni czuli czysta sympatie nic wiecej. Ale musieli kogos czuc... czuc dotyk. On jest tak wazny. Dotyk leczy. Czuli teraz ile moze dac. Pomiedzy zamartwianiem sie, ze zostana zle odebrani, rozkoszowali sie i poznawali dotyk na nowo. Delikatne, najmniejsze musniecie stawalo sie czyms calkiem innym niz kiedys. Odczuwalo sie je cala dusza. Taki kontakt miedzy ludzki dawal rozkosz, byl tak dobry, delitakny, ze wspomninie przemocy wydawalo sie bajka do starszenia dzieci. Byl jak wiatr, jak szept. Pieszczotliwy jak zyto laskoczace reke. Dotyk byl... a to slowo juz nie pasowalo do tego nowego zjawiska, bylo za warde. Zbyt szorstkie i niemile...

Neri pomyslala nagle, ze dotyk na ziemi jest zle wykorzystywany. Nie wyobrazala sobie jak ludzkie dlonie moga dotykac nozy, karabinow, granatow, sznurow i innych przedmiotow ktore rania. Nie mogla zrozumiec jak rece z wlasnej woli mozna wlozyc do rekawic bokserskich i uderzac nimi. Nie wiedziala dlaczego ludzie drapia, uderzaja, sciskaja, zgniataja. Nie rozumiala sily. Uscisk byl przesadnie mocny. Przeciesz mozna poglaskac... poglaskac zyto... On jest jak zyto...

18 czerwca 2005   Komentarze (8)

Lancuszek na szyi kobiety

-=Elen34=- ....Neri19....

Zobaczylam jego wzrok na sobie... Ten lakomy blysk. Nie chialam Go przeciesz poderwac i zniewolic. Nic nie czulam oprocz zwyklej, platonicznej, sympati jaka sie czuje do przyjaciela. Mimo to nie umialam sie oprzec. Otworzylam swoje oczy szeroko i powoli je zamknelam. Gdy otworzylam je kolejny raz usmeichnelam sie przesadnie mocno pokazujac zabki i przeszylam go wzrokiem. Niby nic... a jednak czulam jak chormony w nim szaleja. Chcialam juz przestac, odwrocilam wzrok... ale reka mi sama powedrowala na moj kark i zaczela bawic sie lancuszkiem. Pilnowal kazdego nawet najmiejszego mojego ruchu. Jego wzrok bladzil po mnie, naiwnie myslac, ze tego nie widze... I ta dzika chec bycia podziwiana i pozadana. Ja nie chcialam nic ponad to aby mnie pragnal. Chcialam aby pozadal. I tak sie dzialo. To bylo silniejsze odemnie. W duchu przeklinalam sie, ze to robie. Byly momenty gdy wyzywalam sama siebie od najgorszych... Ale kobieta gdy widzi ten wzrok pozadania nie moze zostac obojetna... Mysle ze dlatego kobiety sa lepszymi diablami. Kusza po to by czuc, ze to potrafia, uwodza po to aby czuc, ze uwiodly... Nie  moglam juz zniesc tego i przeprosilam towarzystwo na chwile. Poszlam do kuchni. Po co? Aby ochlonac. Nalalam sobie soku, aby nie wygladalo, ze poszlam po nic. Nawety nie pamietam jaki to byl sok i wtedy tez o tym nie wiedzialam. Przez chwile chcialam aby On przyszedl za  mna... Wtedy dalby mi dowod, ze mi sie udaje, ze to nie przewidzenie. Jednak gdy zlapalam sie na tej mysli ochlapalam sie woda, wlozylam golf aby przykryc szyje i lancuszek, do sucha wytarlam twarz aby nie wyjsc ze zwilrzonymi, lekko rozchylonymi wargami. Zadbalam o karzdy szczegulik aby nie kusic juz, tak jak wczesniej dbalam aby kusic... To jest straszne dla takiej kobiety jak ja przebywac w towarzystwie mezczyzn i nie prowokowac... to az boli...

Powoli wrocilam do  pokoju gdzie siedzieli wszyscy. Stanelam w kacie, w cieniu tak aby nmei bylo mnie dobrze widac i sluchalam opowiesci Lary. Sluchalam kobiety bojacej sie prawie calego swiata, kobiety, ktora ufa bezgranicznie tylko swojemu mezowi i sztuce. Kobiety, ktora kocha bezgranicznie i nie bawi sie lancuszkiem dla nikogo innego tylko dla jednego mezczyzny. Kobiety, ktora pije sok i wie jaki ma smak bo mysli o swoim mezu i zastanawia sie czy lubi jabkowy i czy akurat ten bedzie mu smakowac i teskni do niego zastanawiajac sie gdzie jest, jak go znalesc aby sie z nim podzielic ostatnia kropla... Przeszla mi przez glowe mysl czy Ona tak naprawde jest kobieta, bo kobieta musi kusic. Przeciesz Ona nie ma kogo kusic. Z jej szarych oczu bije milosc odwzajemniona, pelna, spelniona, nie kuszaca.

Mowila dlugo, wyplakiwala oczy. Wtedy podeszlam i przytulilam ja. Musialam podejsc. Tylko ja moglam jej dotknac. Gdyby zrobil To Real albo Tur byloby to nietaktem... odebrane byloby wrecz jako gwalt. On byla jak zakonnica, tylko ze oddana swojemu, innemu, prywatnemu Bogu. Byla ciepla, drzaca i zrozpaczona. Mimo tego, ze nie bylo nic zlego w moim dotyku, skulila sie w sobie. Rozumialam. Mialm inny dotyk. Ona byla przyzwyczajona tylko do dotyku farby, pedzla i do Astrana, tak nazywal sie jej maz... Tak trwalam przy niej, nie dajac jej nic. Bezradna i niepotrzebna czekalam. I doczekalam sie.

Ktos zapukal w drzwi. Lara jakby tego nie slyszala, bo nawet nie odwrocila glowy. Taur niechetnie wstal, wtedy z jego ramienia zszedl, jeszcze niechetniej, jego czarny ptak. Podlecial przedemnie i wpatrywal sie lsniacymi czarnymi slepiami. Usmiechnelam sie do Niego, a ona jakby do mnie. Nastepnie rowno ze mna spojrzal na drzwi. W nich stal wysoki, przystojny mezczyzna. Zmeczonym, glebokim glosem wymowil jedno imie. Lara podniosla glowe i spojrzala na niego. Wtedy zobaczylam jak go kusi, jak go przetrzymuje mimo tego, ze sama nie umiala wytrzymac. Powloli wstala. Dopiego gdy zawolal ja jeszcze raz, rzucila mu sie w ramiona. Dopieto tak stopieni, wczepieni w siebie wygladali pieknie. Ona wyladniala, odmlodniala, on wymeznial... Oni naprawde byli jednoscia. Dopierow w swoich ramionach Lara stala sie kobieta, a Astran mezczyna... Zazdroszcze im i wspolczuje. Chcialabym kiedys znalesc taka milosc... ale gdy na chwile siebie traca obumieraja. Nie jest chyba dobrze byc skazanym na czyjas laske, nawet gdy ta osoba kocha Cie nad zycie.

02 czerwca 2005   Komentarze (11)
Palurien | Blogi