• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum lipiec 2004

< 1 2 >

-=Elen cz.2=-

(knock, knock)
- Kto tam?
- To ja Tarunie, Realoadaen prosze Cie o pomoc.
"Co? Wielki i przewspanialy Realoadaen prosi mnie o pomoc? czy on chce abym umarl? Tak za ta nienawisc jaka czuje do niego i poczuje gdy go ujrze dawno powinni mnie zabic! Cholera! Tarunie opanuj sie. J e j  j u z  n i e  m a... i to nie jest jego wina... to jest n a s z a wina. Trudno. Przelamie sie. Wkoncu kiedys bylo wiadomo ze sie spotkamy. Jestem aniolem. Musze nad soba panowac. I pomyslec ze On kiedys byl moim przyjacielem. Byl? co to znaczy? to niebo tu nie ma byl lub bedzie, tu jest tylko jest."
- Jesli do mnie trafiles musisz byc naprawde zdesperowany i potrzebujacy pomocy, ale na wglad na nasza byla... to znaczy na przyjazn pomoge Ci. Wkoncu warunkiem naszego zycia bylo zaniechanie nienawisc. Wejdz Realoadaenie!
"Czy wejdzie po tym wstepie? O! Wchodzi... Zapomniec o Niej... przez chwile musze o Niej zapomniec. Chyba naprawde mu wybacze. To bylo tak dawno... nnawet na niebo tak dawno... nie ma dawno i nie ma wybacze! jest tylko teraz i wybaczenie. Dostaje je! Powiem mu."
- Realoadaenie. Do tej pory nie dalejm Ci wybaczenia. Nie wiem czemu ale teraz je masz. Poprostu czuje ze musze. Oklamywanie siebie, ciebie, Dajacych Pana i Jej... jesli ona wogole jescze jest soba... nie ma sensu. Przyjacielu wybacz mi zlosc i gniew.
"Nie wierze w to co mowie! Ale wiem ze to prawda. Ciesze sie ze zdobylem sie na to. Ciekawe dlaczego nie umarlem... chyab wiedzieli ze nadejdzie kiedys ten dzien..."
-Co Cie do mnie sprowadza? W czym moge Ci pomoc choc szczerze watpie ze jestem osoba zdolna dac cos komus bo wszystko stracilem... i Ty o tym wiesz nawet za bardzo...
"Nie znowu zaczynam... musze sie uspokoic, opanowac a wszystko bedzie dobrze..."
-Tarunie zanim przedstwawie Ci kogos chce abys wiedzial o co Cie prosze i dlaczego. Elen byla moim Smiertelnym... teraz chce zostac Przewodnikiem... ale ja sie o nia boje, boje sie ze ja strace ja jak kiedys My obaj kogos stracilismy. Ja ja pokochalem jak siostre! Blagam Cie Tar, ja chce aby ona widziala czym to grozi... wiem ze nie zmienie juz jej zdania ale moze to... ludze sie wiem, ale prosze...
"Co??? Nie dosc ze przezywam ten koszmar co noc w snach to jeszcze On chce abym to opowiadal jakiejs pannie??? ... ... Tar co sie z Toba dzieje? Cholera! Zle ze mna... jesli tak mowie o jakiejs Kobiecie... w dodatku On uwaza ja za tak wspaniala... mam nadzieje ...Elen? tak Elen... Mam nadzieje Elen ze mi kiedys wybaczysz. Ale jak on sie platal w tym opowaidaniu co chce... Czy to przez to ze zdaje soie o jak wiele prosi czy przez Elen? a moze pzrez te obie rzeczy.. tak napewno. I tak przeciesz cierpie... pewnie dlatego tylko nie umarlem ze funduje sobie sam pieklo... Zgodze sie. Pobawimy sie w masochiste..."
-Dobrze Realu... przyprowadz ja tutaj...
-choc Elen, Tar zgodzil sie nas przyjac.
"O... wyszedl za drzwi, prawie je zamknol, a jego glos znowu byl slodki gdy do Niej mowil tak samo jak zachowywal sie przy Niej... Musi byc wyjatkowa dla Niego. Wchodza... Tak ONA jest wyjatkowa... Jej o c z y takie same jak N A R A Y A N! Czuje sie jakby to Nar stala przedemna a nie Elen... chyba teraz bedzie mi latwiej opowiedziec o jej smierci..."
-Witaj Elen. Jestem Tarun. Jestem przyjacielem Reala a Ty jestes jego wiec mow mi poprostu Tar. Masz bardzo ladne oczy, przepraszam ze Ci to tak odrazu mowie ale musialem.
"Jaka Ciepla jest jej reka. Ojej az sie usmeicham... dawno sie nie usmeichalem jeslu tu istenieje dawno... Real widzi... On czuje to ze podoba mi sie mimo iz od Nar nikt nie wzbudzil we mnie takiego uczucia... Juz wiem czemu On tak do niej mowi tak na nia patrzy... Nie jest piekna... ma pare wad w urodzie ale juz wiem ze chce ja zatrzymac tu jak najdluzej..."
-Ojej dziekuje Tar! Milo mi jest Ciebie poznac!
"Usmiecha sie prawie rownie aldnie jak ma ladne oczy."
-usiadzcie a ja opowiem Ci Elen to po co tu przyszlas. Mam nadzieje ze nie bedzie to za bardzo chaotyczne gdy zaczne sie rozczulac lub smucic... ale ja wbrew pozorom wrazliwy jestem. Wiec jak zaczac? O prosze Elen herbata... zielona z Truskawkami moze byc? Real Ty nadal ja lubisz prawda? A wiec... zdania nie zaczyna sie od "a wiec" ale ja zaczne w walce ze schematami...

***

29 lipca 2004   Komentarze (6)

-=Elen=-

Drogi Realu!

Dosc nietypowe w Niebie pisac list ale wiesz ze czasami nachodzi mnie na takie rozne sentymenty Smiertelnych. Nie mysl ze sie tego wstydze lub uwazam to za zle tak to nazywajac poprostu zapomnialam powoli jak to jest byc Smiertelnym a to pozwali mi ludzic sie ze jeszcze pamietam. Jednak kochany Realku brakuje mi Smiertelnosci i zycia na ziemi jeszcze bardziej niz myslalam. Juz te ziemskie nawyki wplecione w moje niebo niewystarczaja mi. Zdecywowalam sie zostac czyims Przewodnikiem, takim Aniolem strozem jakim Ty byles dla mnie. Wiem, ze to bardzo odpowiedzialne zadanie. Wiem ze przed tym zanim bede czyims przewodnikiem bede musiala duzo pracowac. Gdybym byla smiertelna uzylabym zwrotu ze minie duzo czasu zanim bede "Aniolem" ale ja naprawde chce nim byc. Rozmawialam juz na ten temat z Darem. Nie wiem jakim cudem ale zjawil sie wlasnie w momecie gdy to juz mocno postanowilam. Stwierdzilam ze to nie przypadek... wkoncu On jest Dajacym i On zna przyszlosc... jesli wogole cos takiego w niebie istnieje. Wlasnie tez dlatego chce byc Aniolem bo wiem ze na chwile wroce do tych wszystkich absurdalnych pojec jak smierc, czas, przyszlosc, przesclosc... brakuje mi tego. Wiem moze zabardzo podchodze do tego jak do zabawy, ale przeciesz powaznosc umarla razem z moim tamtym cialem, smiertelnym cialem, jedyna rzecza ktora namacalnie niezyje we mnie. Pozbylam sie przeciesz powagi razem z wolnoscia jaka dala mi smierc. Potrafie byc jednak odpowiedzialna. Dar gdy mu opowiedzialam kim chce byc, nie dosc ze sie nie zdziwil, to powiedzial tylko ze musze sie z toba skontaktowac. Ze powinnam brac u

Ciebie lekcje Realku. Zgodzisz sie prawda?- Elen bojac sie ze jej przyjaciel moze jej odmowic przybrala mine slodkiego malego biednego kociaczka. Wiedziala ze ona pomoze. I moze tylko dlatego Real zgodzil sie choc nie chcial.
- Ale Elen... no dobrze... ale czy Ty wiesz ile w tym jest cierpienia? Ja z Toba kochana mialem szczescie bo bylas dobra, nie robilas za duzo glupot, ale twoj upor i tak byl dla mnie uciazliwy. Kazde Twoje potkniecie bolalo. Nigdy Ci tego nie mowilem bo nie chcialem abys czula sie winna ale Przewodnik cierpi dwa razy bardziej niz smiertelny. Ty nie wiesz ile zadalas mi bolu, a wiem ze mialem szczescie ze na Ciebie trafilem... Gdy ktos sie zamknie w sobie, w pudelku Ty musisz isc z nim. Nawet gdybys musiala obciac skrzydla bo sie nie mieszcza. To jest poswiecenie Elen. Ja boje sie... boje sie o Ciebie... Czy Ty wiesz ze Aniol moze umrzec? Gdy zasluduje na smierc umiera drugi raz. Ale pierwsza smierc nie boli, nie jest zla, jest przyjemnym wybawieniem. Gdy umrzesz drugi raz... ja nigdy nie widzialem smierci aniola... ale znalem jednego ktory potem umarl. Moj przyjaciel widzial jej smierc... zaprowadze Cie do Niego...-jego glos byl juz zlamany. Elen to czula. Bylo jej zal, wstyd ze zadala mu tyle bolu i cierpienia teraz przypominajac mu i wtedy niewiedzac jak zyc aby jej aniol byl spokojny. Nie zdawala sobie dotychczas jakie to wyrzeczenie. Teraz jeszcze bardziej kochala swojego bylego przewodnika. Po chwili Realoadaen podjal.
- Elen ja juz nie chce Cie przekonac abys porzucila ten pomysl... I tak to na nic sie nie zda... Chce poprostu abys wiedziala...widziala ze mozesz wszystko stracic... ze M Y mozemy stracic C i e b i e . . . J ja tego nie przezyje...Chcoc Elen, choc...

***

26 lipca 2004   Komentarze (10)

-=Smierc Elen=- cd3

***


N i e b o  z b u d o w a c ? ! ? Alez oczywiscie to takie proste!!! Cholera! tego sie nie spodziewalam! przeciesz... esh! Ale ok. Uzyje do tego jakiegos mojego marzenia. Pomysl Elen! Jakies marzenie. Oj nie wiem! Dobrze niech to bedzie na przyklad cos z fantasy. zawsze chcialam zobaczyc jakis las w ktorym mogly by zyc elfy. Oj dziecinna jestem. Ale Ja zawsze taka bede i bylam! A pozatym to MOJE Niebo. A wiec najpierw las... Niech bedzie to skraj lasu. Srebrne drzewa. Smok! ja chce malego czerwonego smoka!!! Tak aby mogl mi usiac na szuji i robic za naszyjnik. Oj nie chce tam byc sama. Zaprosze jaknarazie Realoadena. Ok jak narazie to chyba wszystko. wiec niech sie stanie!

***

Znalazlam sie w tedy w miejscu o jakim myslalam. Obok jednak nie bylo Realoadena. Bylam z tego powodu smutna. Teraz wiem ze On chcial mi pokazac dlaczego niebo jest idealne. Osoby tan zachowuja sie indywidualnie. Jesli zamarze o tym aby Da Vici zakochal sie we mnie tak jak przed laty w Monalisie to nie mialabym wiekszych szans. Ofszem moglam do niego pujsc, zapukac. Spytac sie czy ma ochote ze mna porozmawiac o sztuce jego tworczosci jako Smiertelnego i jego tworczosci jako Niesmiertelnego, ale nie moglam zbudowac w innej duszy uczuc. Real chcial wlasnie to mi pokazac. Gdy juz przyzwyczailam sie do Nieba i do Budowania moj byly Aniol powiedzial mi ze to wlasnie chcial mi pokazac nie przychodzac na moje wezwanie, dodal jescze ze aby sie temu oprzec musial duzo energi stracic. Moje pierwsze Niebo bylo skromne. Malo sie w nim dzialo lecz z czasem udalo mi sie je dopracowac. Ale wczesniej spotkalam moich bliskich Matke, Ojca, obie Babcie i Dziadkow, siostre, brata, Riga... i Ese i Onega i Riane i Elfiza mimo iz oni dorzyli poznej starosci. Lecz nie odczulam ich braku... Tu naprawde czas nie ma znaczenia. Moje niebo w sumie polonczone zostalo z moimi najblizszymi przyjaciolmi (rowniez teraz donich zaliczam Realoadena). Wszycy fascynowalismy sie Fantstyka wiec nasze nieba byly polaczone. Teraz ktos moze ktos zacznie sie smaic lecz mnie to nie wzrusza. Przeciesz najwazniejsza jest "wiernosc samemu sobie" a nie zdanie innych. Pozatym tylko Smiertelni potrafiliby sie z tego smiac. W niebie budowalo sie albo samemu albo System to robil. Nie lubi tej nazwy nio ale nie odemnie ona zalezy. Moj dom w niebie byl palacykiem w dolince. Moze troiche przypominal opis Reivendel z "wladcy Pierscieni". Tak nawiasem mowiac pan John Tolkien jest przewspanialym czlowiekiem. Czasem odwiedza nas i zostawia po sobie slad. zazwyczaj sa to poprawki naszego nieba, (tego fragmetu stworzony przez system) aby nasze niebo wygladalo jescze bardziej jak Rivendel. To jest przemile.
Lecz gdy potrzebuje samotnosci ide w jedno miejsce. Juz nie pzrypomina ono nic z fantastyki. Jest to wielka laka stokrotek na ktorej srodku rosnie piekne wiekie drzewo o srebrnej korze. Jego lisice sa wszystkich odcieni zieleni od cytrynowej po czarnej, a owoce soczyscie czerwone zdobia galezie. Sa to magiczne owoce, zreszta jak wszystko w moim niebie, maja smak taki jak sobie wyobrazisz. Takie male niebo w owocu. Raz przyprowadzilam tam Onega. Starsznie podobaly mu sie te owoce. Jednak zanim pomyslal nad konsekwencjami pomyslal o wszystkich owocach na arz w dodatku oblanych czekolada. Od tej pory zawsze uwaza nad kazdym nowym pomyslem zanim go zbuduje.
Czesto odwiedzam rodzicow i dziadkow. Zreszta czesto tu nie istnieje. Oni maja bardziej normalne nieba, lecz milo jest wrocic tak na chwile na cos podobnego do ziemi. Zazwyczaj gdy przychodze jezdzimy na rowerach nad jezioro. Tylko jedno jest tam dla mnie straszne. Tam nigdy nie ma deszczu w dzien. Moja Mama nie byli deszczu. A ja w moim Rivendel czesto tworze deszcz, chocby po to aby po nim moc bardzej docenic slonce. Moja siostra zazwyczaj siedzi u siebie w bibliotece z Adamem. Siedza i opowiadaja sobie ksiazki. Czasami Adam jej dokucza ze do tej pory nie skonczyla jescze "wladcy Pierscieni", zostala jej ostatnia strona. Chyba nigdy nie skonczy jej czytac. Ale ja Ciebie smiertelniku musze zanudzac. To mial byc krociotki list, a rozpisalam sie strasznie. Wymacz mi.
 Ostatnio zastanawiam sie czy nie zostac Przewodnikiem. To znaczy Aniolem Strozem tak jak to smiertelnicy mowia. Ale chyba jescze troche pobede w niebach. Dobrze juz koncze! Pozdrawiam i caluje. Mam nadzieje ze odwiedzis zkiedys moje niebo.

Elen

..::KONIEC::..

P.S. Dziekuje wszystkim tym ktorym udalo sie to zmodz. Wbrew pozorom to opowiadanie jest dla mnei bardzo wazne i okazuje w nim duzo siebie. Dziekuje Filavandrellowi za to ze zgodzil sie wrzucic czesc tekstu na blog. Bo ja w tym momecie bylam nad morzem niestety odcieta od internetu. Jescze raz Dziekuje Fil!!! :*

17 lipca 2004   Komentarze (7)
< 1 2 >
Palurien | Blogi