• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum lipiec 2005

< 1 2 >

Bogu...

Chcialam napisac kolejna czesc opowiadania ale chyba nie mam sily, nie chce go zepsuc zla forma. Wiec zasmiece sobie ten blog inna forma.

Jest bardzo, bardzo ciemno. Niebieski refleks tanczy na wodzie rozlanej na podlodze. Krople spadaja na dol do cieczy. Sprawdzam ziemie pod stopami. Mokra i zimna. A tak chcialam usciasc. Mimo to siadam. Opieram sie o sciane i czekam. Czekam aby zaczac pisac o sobie, o zyciu, o tym co najwazniejsze. Kartka nadal biala. Nagle w rogu zaczyna rysowac sie maly kwiatuszek. Juz wiem. Koncze rysunek i dopiero wtedy zaczynam pisac.

Chce pisac. Moje mysli zastanawia ja sie co. Wszystkie proste slowa wydaja sie nazbyt banalne. Nie pasuja do mnie bo i ja nie jestem banalna, jestem inna niz wszystko do okola. Ale przeciesz nie moge napisac tego tak wprost. Trzeba bezpiecznie dac to do zrozumienia czytelnikowi. Troche skromnosci sie przydaje, czuje sie wtedy bezpiecznie. Bo przeciesz moge sie mylic, moge byc tak naprawde glupia, nudna istote z za wysokim mniemaniem o sobie. I tak pewnie jest. I juz nie potrzebuje skromnosci, bo moja samoocena z 5 z plusem spada na dopuszczajacy. Ale ja sie nie poddaje. Trzeba walczyc o orginalnosc, sile, inteliendcje i innosc. Trzeba sie starac. Wiec musze napisac cos madrego, dobrego, starannego. Ale nie chce za dlugo myslec. Spontanicznosc przeciesz jest czyms wspanialym, czyms plynacym z serca. Tylko prawdziwa nie wymuszona spntanicznosc moze stworzyc cos prawdziwego co moze kogos urzeknie. Tylko jeszcze trzeba znalesc w dzisiejszych czasach kogos takiego kto to doceni... na szczescie ja znam... Ale dobrze. Tak myslalam sobie co napisac. Przeciesz wierszy nie umiem pisac. Pozatym to boli. Opowiadania? Umiem? Raczej nie, ale za to lubie je pisac i nawet przyjaciele z grzecznosci mowia mi ze sa ok, wiec nie moze byc tak zle. Kochani sa za to. Zwyczajna notke? Nawet nie mam o czym, a gdy nie ma sie o czym pisac to lepiej nie pisac. Gdy cos sie mowi trzeba brac odpowiedzialnosc za wlasne slowa, trzeba madrze sie nimi poslugiwac tak aby ich nie zalowac. Choc to raczej nie mozliwe aby niektore zapiski z przed lat nie wydaly nam sie glupie i infantylne. Kazdy przeciesz z wiekiem dojrzewa i madrzeje... A jesli nie, to cofa sie i jego madre slowa moga wydac sie glupie. Obym nigdy sie nie cofnela. Madrosc i dostrzeganie piekna daje nam cale szczescie. Gdyby nie to, nie byloby milosci, radosci, sztuki, przyjazni, dobra, a ponad to nie dostrzegalibysmy calego piekna swiata i tego wszystkiego co daje nam Bog. Wiec na kartce stworzylam rysunek, cos z mojej duszy, dar od Boga. A podbis to:

"Dziekuje Ci za okruszynke madrosci i wzroku. Prosze o wiecej Panie Boze. - Anna"

27 lipca 2005   Komentarze (7)

Jedyna bariera...

Elen39 - Neri23

I oczy trzech osob zatopily sie w strachu. Kazdy odczuwal go inaczej. Astranowi cos scisnelo serce. Jedyne co mial to Lara. Nie mogl oddac swojej milosci, to bylo juz za duze poswiecenie. Nie mogl pozwolic aby ja mu odebrano. Byl gotowy oddac wszystko, caly swiat, niebo, pieklo, oddac swoja dusze szatanowi byle jego ukochana zona nie zniknela i nie umarla w kartce papieru. Ona nie moga byc tylko slowem. Zreszta jakim slowem moglaby byc? W jego oczach byla najpiekniejszym, najwspanialszym wrecz idealnym stworzeniem. Widzial w niej same zalety, posiadala dla niego chyba wszystkie cnoty. Ale to nie wchodzilo w gre. Nie umialby jej oddac i zapenic nia kartki. Przeciesz ona byla jedyna dobra rzecza jaka posiadal. To stwierdzenie go dobilo. Z wielkim wysilkiem stal prosto i wpatrywal sie pol przytomny w swoja zone. Ze strachem ze ja zabiora... Ze strachem, ze nie bedzie w stanie jej obronic. Lecz z przekonaniem, ze bedzie to robil tak dlugo jak bedzie w stanie, ze tylko same niebiosa wsparte pieklem moze umialyby mu w tym przeszkodzic... Czul ze juz zaczuna walczyc...

Tymczasem Real... staral sie uspokoic i opanowac. Gdy juz osiagnal swoj cel powoli pozycja po pozycji zaczylan czytac i myslec co moglby od siebie dac. Gdy tylko lapal sam siebie na tym ze przyspiesza i zaczyna sie denerwowac, bo kolejna pozycja nie nalezy do niego, odkladal to na chwile tak aby po chwili ze spokojem i opanowaniem zaczac od poczatku. I kolejny raz nie byl z siebie zadowolony, i kolejny raz zaczynal od nowa...

Z Elen zszedl strach. Juz od dawna pracowala nad poczucien wlasnej wartosci. To straszne trudne wybudowac w sobie cos silnego mocne i nie bac sie tego i docenic to. Wiedziala ze cos zajdzie. Tylko ze nie wiedziala co. Wpadala w panike, zaraz uspokajala sie i zalewala swoja dusze lekko wymuszona pewnoscia siebie. Wpatrywala sie w podloge... widziala rozlana herbate. Zastanawiala sie dlaczego ona sie rozlala. Moze to jej pomoze.
"Rozlala sie, bo sie przestraszylam i wpadlam na stolik. Odczuwalam strach... Przestraszylam sie nowego wygladu Tara... Co czulam? trwoge... Strach nie jest na liscie, a szkoda. Mam go pod dostatkiem. Chetnie bym sie podzielila. Ale ide dalej. Czemu tak to wygladalo? Zmienil sie, bo sie na niego obrazilam bo mi nie pomogl. Ale przyszedl i mu wybaczylam. Nawet ten ulubiony Kubek od Reala mu wybaczylismy... Czekaj? Mala! Tak!! Jest to przebaczenie..."
Lara dostrzegla na ustach Elen lekki usmiech, ktory jednak po chwili znikl.
"Ale przebacznie... To nie ma namacalnej fizycznej postaci. Co ja mam tam wlozyc? Przeciesz to sa uczucia. Niech pomysle. Moze... Hm... Napewno cos takiego jest... Kubek! Stluczony Kubek! Przeciesz ja nawet czulam jak On jest mu wdzieczny... Jednak bycie aniolem nic wielkiego nie daje. I tak zamykamy sie w ludzkich, smiertelnych pudelkach i nie umiemy wyjsc poza schemat. Dalej moj umysl jest dla mnie bariera. Teraz juz oczywiste ze jedyn,a ale jednak jest. Jeszcze jestem nikim. Jeszcze moge miec kompleksy i powinnam je miec, aby wyleczyc sie z nich czynem, a nie klamstwem!"

Usmiechnela sie do siebie z zadowoleniem, podniosla stluczona kamionke i polozyla ja na kartce. Z zadowoleniem podziwiala jak lista wchlaniala kolejne kawalki Kubka, ktore skreslaly tym samym slowo "przebaczenie". Wszyscy wstali zdziwieni, aby zobaczyc co zniknelo z listy. Gdy to ujrzeli, wszyscy oprocz Astrana, ktory nie znal jeszcze tej histori, spojrzeli na Taurna. Ten zrobil dziwna zdezorientowana mine. Astran z lekkim niesmakiem powiedzia.
-Ja nie wiem o co chodzi ale w koncu chyba jak Kubek stal sie przebaczeniem to juz ono nastopilo, wiec nie ma co sie gapic i rozpamietywac. Ze tez anioly i ludzie nie rozpamietuja milych chwil tylko czyjes wpadki... ech...

Wiem ze wydaje sie ze te maki nie maja nic wspolnego z opowiadaniem, ale maja. Tylko,  ze Wy sie o tym nie dowiecie.

21 lipca 2005   Komentarze (6)

Sacrifice ...

Przepraszam za bledy w tekscie. Wiem ze zawsze jakies sa ale pewnie teraz bedzie ich wiecej bo nie mam czasu tego sprawdzic, a chcialam umiescic kolejna czesc przed wyjazdem do Zawoi :-) Wiem ze mi wybaczycie.

Elen38 - Neri22

"Jej! Ja zaraz beda musieli odemnie odewrac sila. Przeciesz musze wszystko opowiedziec. Moje kochane sloneczko. Dalej slicznie pieknie farba. Ach zazdrosny czasem bywam o to jej cala sztuke. Ale nie puszcze jej. Ani Oni mi jej nie zabiora!"
-Choc Kochanie... usiadziemy i wszystko wytlumacze. - Astran podniusl swoja zone, usiadl trzymajac ja ciagle na rekach i polozyl ja sobie na kolanach. Podrodze nieomieszkali okazac sobie milosci i znalezli czas na pieszczoty i czulosci mimo tego ze wszystko trwalo pare ziemskich sekund. Tar, Elen i Real z zazdroscia patrzyli na nich. Wiedzieli ze to ze nie osiagneli takiego szczescia to tylko ich wina. Ze Oni madrze zaplanowali swoje zycie w niebie. Ze znalezli sie na ziemi, umieli siebie pokochac i trwac w tej milosci na tam jako smiertelni i juz w wiecznosci. Wiedzieli ze maja jeszcze szanse byc szczesliwym i "wpadnietym w milosc" jak Oni. Fall in love - to angielskie wyrazenie bardziej pasowalo do ich uczucia wedlog Elen. Oni nie dosc ze kochali sie i zyli miloscia to byli przez nia otoczeni ze wszystkich stron. Byly poprostu wpadnieci, nie dalo sie ich z tej gestwiny uczuc, pozadania, chormonow, pragnien wyciagnac. Zazdrosc. Nie chcieli zazdroscic. Ale nie potrafili inaczej. Daletgo wystarczyla chwila aby kto odezwal sie i upomil Astrana. On powoli dokladnie opowiedzial wszystko.
-Dobra... ale nie bardzo rozmumiem jak my mamy sie zastosowac do tej listy? Przeciesz czulosc, poswiecenie, dobroc nie leza na ulicy! Jak my mamy to zebrac?
- Nie wiem! Moze mamy znalesc w ich zyciu to co bylo czule, dobre, cos co bylo poswieceniem?
- Mowiles ze ta dziewczynka mowila tez o nas...
- Tak, mowila...
- To sprobujmy znalesc cos co w nas jest takie oczywiste i mozna by zakreslic w tej liscie...- gdy Tar to powiedzial jego jastrzab wbil sie w niego pazurami i zakrzyczal. Wszyscy spojrzeli na ptaka. Gdy jastrzab zdal sobie spraw3e ze skupia cala uwage otoczenia wlecial w liste ktora Asrtan dostal od malej Arti. Obydwie kobiety lekko pisnely. Wlasciciel ptaka zerwal sie na rowne nogi i ze smutkiem i bolem jeknal. Stracil swojego przyjaciela. jedyna osobe ktorej ufal. Cos co stworzyl dla siebie i tylko dla siebie. Cos co swtorzyl gdy mial dzialac wbrew sobie, gdy sie... poswiecal... Realoadaen wziol karte do reki. Spojrzal na nia i zobaczyl pierwsza pozycje skreslona. Pokazal ja przyjaciolom. Tarun milczal. Jedyne co zrobil to usiadl spowrotem. Wszyscy czekali na jakas reakcje. Nie doczekali sie. Pierwsza nei wytrzymala artystka. Podeszla do obrazu i z ciezkim sercem powiedziala.
-Nie udajac skromna, to chyba ja mam najwieksza pasje z was wszystkich. Moze kartka przyjmie obraz. Ciezko sie z nim rozstaje bo jest inny niz wszystkie ale on i tak nie byl malowany dla mnie... byl malowany pasja i magi aktora kierowala pedzlem. Moge? - wszyscy kiwneli glowami. Astran usmiechnal sie z radoscia i satysfakcja. Lara wiedziala... Wiedziala ze jej maz wlasnie zrozumial ze wygral ze sztuka. To bylo dla niej zabawne ze ciagle z nia rywalizowal. Dla niej bylo oczywiste ze on jest wazniejszy, ale jej maz nie zawsze jej wierzyl. Taka jest sila zazdrosci. Lara usmiechnela sie i wlozyla obraz do kartki. Lista przyjela, a raczej wchlonela obraz z... radoscia. Larze wydawalo sie ze kartka sie cieszy ze to wlasnie sztuka, cos pieknego stalo sie jej pasja.
Dziewczyna westchnela widzac kolejna skreslona pozycje. Polozyla kartke na stoliku i usiadla obok Taurna. Mieli podobne miny. Tar wkocny sie odezwal.
-My juz oddalismy teraz wasza kolej... Co Wy posiadacie z tej listy? - Nastala cisza...

11 lipca 2005   Komentarze (7)
< 1 2 >
Palurien | Blogi