Bogu...
Chcialam napisac kolejna czesc opowiadania ale chyba nie mam sily, nie chce go zepsuc zla forma. Wiec zasmiece sobie ten blog inna forma.
Jest bardzo, bardzo ciemno. Niebieski refleks tanczy na wodzie rozlanej na podlodze. Krople spadaja na dol do cieczy. Sprawdzam ziemie pod stopami. Mokra i zimna. A tak chcialam usciasc. Mimo to siadam. Opieram sie o sciane i czekam. Czekam aby zaczac pisac o sobie, o zyciu, o tym co najwazniejsze. Kartka nadal biala. Nagle w rogu zaczyna rysowac sie maly kwiatuszek. Juz wiem. Koncze rysunek i dopiero wtedy zaczynam pisac.
Chce pisac. Moje mysli zastanawia ja sie co. Wszystkie proste slowa wydaja sie nazbyt banalne. Nie pasuja do mnie bo i ja nie jestem banalna, jestem inna niz wszystko do okola. Ale przeciesz nie moge napisac tego tak wprost. Trzeba bezpiecznie dac to do zrozumienia czytelnikowi. Troche skromnosci sie przydaje, czuje sie wtedy bezpiecznie. Bo przeciesz moge sie mylic, moge byc tak naprawde glupia, nudna istote z za wysokim mniemaniem o sobie. I tak pewnie jest. I juz nie potrzebuje skromnosci, bo moja samoocena z 5 z plusem spada na dopuszczajacy. Ale ja sie nie poddaje. Trzeba walczyc o orginalnosc, sile, inteliendcje i innosc. Trzeba sie starac. Wiec musze napisac cos madrego, dobrego, starannego. Ale nie chce za dlugo myslec. Spontanicznosc przeciesz jest czyms wspanialym, czyms plynacym z serca. Tylko prawdziwa nie wymuszona spntanicznosc moze stworzyc cos prawdziwego co moze kogos urzeknie. Tylko jeszcze trzeba znalesc w dzisiejszych czasach kogos takiego kto to doceni... na szczescie ja znam... Ale dobrze. Tak myslalam sobie co napisac. Przeciesz wierszy nie umiem pisac. Pozatym to boli. Opowiadania? Umiem? Raczej nie, ale za to lubie je pisac i nawet przyjaciele z grzecznosci mowia mi ze sa ok, wiec nie moze byc tak zle. Kochani sa za to. Zwyczajna notke? Nawet nie mam o czym, a gdy nie ma sie o czym pisac to lepiej nie pisac. Gdy cos sie mowi trzeba brac odpowiedzialnosc za wlasne slowa, trzeba madrze sie nimi poslugiwac tak aby ich nie zalowac. Choc to raczej nie mozliwe aby niektore zapiski z przed lat nie wydaly nam sie glupie i infantylne. Kazdy przeciesz z wiekiem dojrzewa i madrzeje... A jesli nie, to cofa sie i jego madre slowa moga wydac sie glupie. Obym nigdy sie nie cofnela. Madrosc i dostrzeganie piekna daje nam cale szczescie. Gdyby nie to, nie byloby milosci, radosci, sztuki, przyjazni, dobra, a ponad to nie dostrzegalibysmy calego piekna swiata i tego wszystkiego co daje nam Bog. Wiec na kartce stworzylam rysunek, cos z mojej duszy, dar od Boga. A podbis to:
"Dziekuje Ci za okruszynke madrosci i wzroku. Prosze o wiecej Panie Boze. - Anna"