-=Smierc Elen=-
Jutro jade nad morze. Troche mi zal zostawiac bloga. Lecz przygotowalam opowiadanie i w czasie mej nieobecnosci bedziecie mogli je czytac. to pierwsza czesc. Druga pojawi sie okolo 1 lipca wrzucona przez Fila (jesli tylko zechce to zrobic) A wiec :
-=Smierc Elen=-
Elen zobaczyla migniecie lampy. Potem poczula, ze samolot spada w dol. Wiedziala, ze nic juz sie nie da zrobic. Przezegnala sie posmpiesznie i spojrzala w przerazone oczy matki. Poczula jak Rig, jej przyjaciel, chwycil jej reke. Dlon chlopaka byla lodowato zimna. Nastepnie byla juz tylko ciemnosc...
Zawsze bala sie smierci. Uwazala, ze niebo nie jest dla niej, ze nie ma szans sie tam dostac, bo byla zbyt wielka indywidualistka. Miala tysiac wlasnych pogladow i uparcie w nie wierzyla, co niekoniecznie w przekonaniu innych bylo poprawne. Pare razy probowano ja zmienic, lecz zadne z tych, staran nie powiodlo sie sukcesem. Jednak Elen zawsze chciala dobrze dla innych...
***
Widzisz czern. Nagle jej przytlaczajaca ciemnosc przestaje miec znaczenie... tak jak wszystko. Okreslasz swoj stan jako swego rodzaju nirwane. Mgla zaczela sie podnosic. Na calym ciele czujesz lekki powiew wiatru, cieplego wiatru. Stwierdzasz jednak ze mgla napewno nie jest poddana temu ruchowi powietrza. W srodku czujesz przyjemny chlod i ozezwienie. Uswiadamiasz soebie, ze jestes m a r t w y . . . Chcesz zobaczyc swoje cialao. chcesz wiedziec jak wygladasz, jelsi wogole wygladasz. Podnosisz reke. Widzisz. Taka sama jak byla. Glosno wzdychasz mimo wolnie. Jednak po chwili uswiadamiasz sobie, ze twoja reka jest lzejsza. Troche sie krzywisz i przyzwyczajasz sie do "nowego ciala".
Mgla sie zagestnia i przybiera barwy srebra. Rozgladasz sie. Dostrzegasz za soba postac. Jest piekny. Mezczyzna niebywalej urody i wspanialej budowy stoi za toba. Dostrzegasz jego majestatyczne skrzydla. Podchodzisz, a jego czarno-zielon oczy przeszywaja Cie na wylot. Aniol wie o tobie wszystko. Jego dlugie czarne wlosy zwiazane w ogonek wspaniale kontrastuja z jego biala szata i darem puchu, ktorym kiedys Bog naznaczajac go dal tajemnice i majestat. Ta mistyczna postac przemawia do ciebie swoim slodkim, glebokim, pelnym czulosci, opieki i sily glosem.
-Coc za mna droga Elen. Jestem Readoaden, jako Smiertelna nazwalabys mnie swoim aniolem strozem. Przyszedlem do ciebie, aby Ci towarzyszyc w Drodze. Choc Elen! Nie Boj sie! Acha, zapomnialbym. Mow mi po imieniu. Ostatnio moj przyjaciel mial problem z podobiecznym bo ten zaczol go wielbic jak Pana. Mam nadzieje ze sie mnie nie boisz.
Wahasz sie przez chwile. Wazysz kazde jego slowo. Wkoncu jego przyjazne, wrecz partnerskie nastawienie, mily glos, usmeich i cos jescze przelamuja w tobie strach i obawy. Prawie szeptem lecz pewnie mowisz.
- Nie Realoadanie. Nie boje sie Ciebie. Nie wszystko rozumiem, ale i tak chyba nie mam lepszej, i wogole innej alternatywy niz Ci zaufac. Jego cichy, cieply i spokojny glos przelamal w twojej duszy ostatnia bariere i upewnil cie w postanowieniu.
-Cieszy mnie twoja postawa. Niedosc, ze ulatwiajaca mi zadanie, to jescze przemyslana, logiczna i w stu procentach sluszna. No ale teraz chocmy juz Elen.
Wyciaga w twoja strone reke. Niesmialo i bardzo powoli podajesz mu dlon. Czujesz niesamowite, delikatne cieplo od niego bijace. Prowadzi cie przez mgle, ktora swieci srebrem jakby z rasoci na widok Realoadena. Nic oprocz czerni, ktora nadal wydaje sie nie mroczna i mgly nic was nie otacza, lecz nie czujesz wokol pustki. Po pewnym czasie dostzregasz jasniejszy punkt. Podchodzicie do niego. Sa to drzwi. Przy nich stoi starzec. Spoglada na Ciebie swoimi szarymi, starczymi zmeczonymioczami. Usmeicha sie. Potem dopiero zwraca uwage na Realoadena.
-Szybko ci poszlo bracie. Naprawde chyba jakis rekord. elen musiala byc niedaleko, prawda?
-Tak Piotrze. Bardzo blisko spadla. ale tez nie mialem najmniejszego problemu z zaprowadzeniem jej tutaj. Wcale nie stawiala oporu. I o dziwo nie zadawala tysiaca pytan.- Mowil aniol jakby nie zwracajac na ciebie uwagi. Niesmialo powiedzialas.
-Realoadanie, ale ja wiem ze to nie jest miejsce na pytania... ja to czuje... tak jakbys mi to powiedzial... A pozatym wszystko co mam wiedziec w danej chwili wiedziec mi powiesz.
Twoje slowa lekko cie zdziwily. Speszylas sie troche. Ale czylas poprostu, ze musisz to powiedziec. O dziwo ani Piotr ani Przewodnik nie zasmiali sie, lecz z lekko wyczuwalna duma usmiechneli sie zyczliwie do ciebie.
-A teraz wejdzcie. Czekaja tam na was Podruzni. Droga jescze sie nie skonczyla, jestescie dopiero w polowie. Oby byla wam mila. Bywajcie.Starzec otworzyl drzwi. Realoadaen przepuscil cie pierwsza.
***
C.D.N.