• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Inna wersja swiata

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2016
  • Kwiecień 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Styczeń 2008
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003

Archiwum 11 marca 2005

Czulosc obcych rak...


-=Elen28=- ....Neri13....

Astran wrocil do swojego nieba. Upajal sie kazda sekunda powrotu. Chcial czuc wszystko, niczego nie przegapic. Mial zamiar szukac Lary, jego zony. Chcial ja zaskoczyc, zobaczyc jej usmiech gdy go ujrzy. Chcial aby Lara rzucila sie mu w ramiana... moze wskoczyla na niego, pocalowala czule. Chcial wtopic palce w jej wlosy. Marzyl o tym jak ja podnosi i tanczy z nia... kochal ja bardzo. Wiedzial ze Ona tez go tak kocha. Nie spieszyl sie jednak. Widzial ze to nie ucieknie, a samo czekanie na to szczescie dwalo upojenie. Przezywal takie chwile juz wielokrotnie. Jednak za kazdym razem bylo inaczej, wspanialej. Wiedzial dlaczego. Wiedzial, ze z kazda sekunda ich milosc rosnie, mimo ze wydaje sie to nie mozliwe. To bylo niebo... wiec nic nie bylo niemozliwe.

Powoli otworzyl drzwi ich domku. Uderzyl w niego zapach sztuki. Lara byla artystka. Zapach farb, terpentyny, gliny i roznych rozpuszczalnikow mieszal sie z wonia kwiatow, ktorych bylo tu pelno. Uwielbial ten zabach, prawie tak bardzo jak zapach perfum na skorze Lary.

Wolno wszedl do kuchni. Tam z wazonu wyciagnol zoltego tulipana. Odlozyl plaszcz i torbe na krzeslo, ktore jego ukochana pomalowala w fantazyjne wzory. Lubil to krzeslo. I cicho rozpoczol poszukiwania. Wiedzial ze jego zona jest w pracowni. Jednak wczesniej zajrzal do lazienki, paru pokojow, ogrodu, tam zerwal jeszcze dwa inne tulipany, czerwonozolty i czerwony. Nastepnie wrocil jeszcze raz do kuchni i wszedl do pracowni. Stanol w drzwiach i patrzyl jak Lara z zapalem maluje obraz. W myslach mowil do siebie ze kocha tak patrzec na nia gdy "brudzi sobie rece".

Po dluzszej chwili postanowil zamknac drzwi tak aby go uslyszala. Nniecierpliwil sie juz czekaniem na nia, ja jej zapach, dotyk. Zawahal sie chwilke myslac czy nie trzasnac przesadnie aby Lara sie przestaszyla. Nie wiedzial czemu ale byla bardzo plochliwa, a przy tym robila przepiekne minki. Jednak powstrzymal sie i poprostu glosno zamknol drzwi. Jednak malarka nie drgnela. Podszedl do niej. Wiedzial ze musi czuc jego oddech na plecach. Jednak ona nie zareagowala. Po chwili odezwal sie.
-Kochanie, wrocilem.
-Sekunde... - Odpowiedziala nie przerywajac pracy. Malowala pewnie, energicznie... z pasja i natchnieniem. Astran pogodzil sie z mysla ze nie zawsze moze byc na pierwszym miejscu. Sciagnol z bujanego fotela pudelko farb i pare pedzli, a nastepnie usiadl na nim. Milelo pare godzin. Jednak On cierpliwie czekal z tulipanami w reku, az Ona skonczyla obraz...  jednak ona ciagle go przemalowywala, poprawiala. Nie wydawala sie niezadowolona z wlasnej pracy jak to czesto bywalo gdy przemalowywala obrazy. Czul ze musi to zrobic.

Wkoncu skonczyla. Podeszla. Udiadla mu na kolanach. Pocalowala czule. Wiedzial ze przeprasza i dziekuje. W milczeniu dal jej kwiaty. Uradowana jak male dziecko szybko wstawila je do wazonu i wrocila na kolana meza. Siedzieli tak w milczeniu, dotykiem opowiadajac sobie i ich milosci. Gdy juz nie czul do niej najmniejszego zalu, Lara wstala.
-Spojrz!- Pokazala mu obraz. On patrzyl. Widzial ciemna niezglebiona pustke... Jednak byla to zwyczaja pusta. Astran nazwal ja w myslach przepelniona nicoscia. W rogu obrazu byly dwie postacie. Siedzialy jakby na ziemi, chociasz nie bylo tam podloza, przytulone do siebie, zagubione. W dloniach mialy pudelko. W miejscu gdzie powinno byc wnetrze podelka bylo niezamalowane plutno.
- A to puste miejsce, Slonce?
- Tu... tu musze dostac farbe o kolorze nieba.
- Nie bleki?... jak chcesz wydrzec kolor materi?
- Nie wiem... ale musze to zrobic... to jedyny ratunek dla nich...
- Rozumiem, kochanie, pomoge Ci.- Obydwoje byli powazni. Mysleli jak pomoc Neri i Lithnarowi.

 

11 marca 2005   Komentarze (8)
Palurien | Blogi