-=Elen 11=- Pamietnik Turna 5(ostatni)
Narayan knula... Intrygowala... Co chwile zmieniala strategie gry. Nie moglem juz odgadnac co planuje. Ale wiedzialem juz ze Ethem jest zagrozony. Niebezpiecznie interesowala sie Smiertelnym. W pierwszej chwili myslalem ze poprostu chce wzbudzic we mnie zazdrosc... i przyznam lekko ja czulem, ale wiedzialem ze to tylko gra... wrecz przypominalo mi to drocznie sie. Ethem byl nia wyraznie zafascynowany. Musialem jakos go powstrzymac... ale jak? Przeciesz nie moglem powiedziec nic tak jak dotychczas w prost, bo przeciesz przez to zameiszanie jakims cudem zeby On od tak zobaczyl Przewodnika. Ale wtedy nie bylem w stanie myslec o tych nagieciach w systemie. Nie wiem czy mam sile pisac o Tym wszystkim. Tyle nieopisanych uczuc we mnie wrzalo. Tyle nienawisci i milosci. Nienawidzic sie da tylko to co sie kocha... tak teraz wiem to napewno.
Nie opisze dokladnie co sie wydazylo. Nie wiem poprostu jak. Mysle o tym ale... ale nie umiem ubrac tego wslowa.
Narayan wyrwala go spod mojej kontroli. Trwalo to troche ale potem nie moglem nic zrobic. Przychodzila do Niego codziennie, mowiac oczywiscie ze do nas przychodzi. Byla czarujaca i czula wobec niego. Ethem coraz bardziej byl nia oczarowany, bo to nie byla milosc... tylko diabelska sztuczka tej kobiety. Poniewiaz czul ze ja jednak jestem kims wazniejszym dla Niej, zaczol czuc do mnie niechec, zaczol odwracac sie odemnie. Narayan z poczatku zachowywala sie przyzwoicie, nie liczac uwodzenia Smiertelnego. Podem jednak zaczela okazywac mu "wspulczucie". I to niszczylo Ethemena. byl zly na siebie i na los ze Ona mu wspolczuje. Nienawidzil litosci. Myslal, ze tylko litosc trzyma Ja przy Nim. Eh... jak bardzo sie mylil. Piekna Upadla poprostu chciala Go zniszcyc. Przekonanie Smiertelnego, ze jego fascynacja Diablica jest nieprawdziwa, tak jak jej dobro i czulosc, i cala reszta rzekomych pozytywow jest tylko wynikiem jej wdzieku, uroku i sprytu. Niestety Ethem byl juz zamkniety dla mnie. Zamknol sie w mroku choroby, samotnosci. Nawet do wlasnej Matki przestal sie usmiechac. Musialem cos zrobic. Ale aby to uczynic musialem pozbyc sie Narayan. Ale... ja kochalem Ja nadal... Kochalem z Nia przebywac, patrzec nania nawet gdy widzialem czym jest, kim jest. Nie bede pisal o swoim wlasnym przygnebieniu. Nie jestem w stanie. Ale nie byl on lepszy od stany Ethemena, moze nawet gorszy. Obudzil mnie z tego snu list. "List do slabosci". Wiedzialem ze musze pokonac wlasna slabosc. zapomniec, stac sie bezwzgledny tak jak ona. Bolalo... ale nie bylo to trudne. Pierwszy raz od wiekow poprosilem o pomoc kogos. Nawet nie znalem tego Aniola. Byl calkiem nowy. Dziewczynka, ktora umarla na raka w wieku 12 lat. Zobaczylem ja tuz po przeczytaniu listu. Siedzialem wtedy w Sali Glownej. Podeszla do mnei i otarla mi lzy.
- Nie jestes zly, prawda?
- Nie... chyba jeszcze nie, ale juz niedlugo.
- Placzesz wiec ze smutku czy z bezradnosci?
- Z bezradnosci i bezsensewnosci.
- Nie mozesz plakac z bezsensownosci.
- Dlaczego nie moge?
- Bo nie ma czegos takiego. Tak jak sensu nie ma. A raczej sens jest tylko jest dla Ciebie nie pojety. Tak mowil mi moj Przewodnik. Mowil ze tylko Pan zna sens i ze nawet mam go nie szukac bo nie znajde jesli Pan tego nie zechce, a jesli Pan zechce to mi go sam da. Nie placz wiecej bo nie masz powodu. Chyba ze lubisz plakac lub mucha wpadla Ci do oka.
- Ani nie lubie plakac ani mucha nie wpadla mi do oka.. ale chyba nie masz racji ze nie mam o co plakac.
- Jesli jej nie mam to mi to udowodnij.
- Kochana... to nie takie proste...
- Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko? Wiem, ze umarlam jako dziecko ale przeciesz wiek nie liczy siew niebie... tak moiwl mi Przwodnik i Dajacy. Wiem ze jestem tu krotko ale mimo wszysto nie chce byc uwazana za gorsza z tego pododu. Tak nie powinno wygladac niebo! A teraz opowiedz mi wszystko, a ja obiecuje ze cos wymysle i Ci choc troche pomoge! Wkoncu musze cos waznego zrobic w zyciu! I Ty mi w tym pomozesz czy chcesz czy nie. Jak to sie mowi... Acha! Przewodnmik mowil mi ze jestem despotka! Ha!
Opowiedzialem jej cala historie. Nie mailem takiego zamiaru ale jej charyzma i despotyzm byl tak silny ze musialem... a pozatym nie dala by mi spokoju przez wieki... Uparta kochana duszyczka... duszyczka madrego dziecka. I dotrzymala obietniczy... w pewien sposob pomogla mi, chociasz nie zapewne tak bardzo jakby chciala.
- Nie znam sie na relacjach Aniolow i Diablow. Ale jaka Ona by nie byla to trzeba ja skonczyc. Twoj Smiertelny Ci nie ufa... moze mi zaufa. A ta Diablice... Narayan, tak? Narayan... trzeba przekonac ze juz zemsty dokonala... oczywiscie jesli chodzi o jej Czarna czesc, bo biala chyba o tym wie... A tak wogole... to jak sie nazywasz? Bo ja jestem Tasarti... ale nie lubie tego... wiec mow mi Arti, ok?
- Tarun... i mow mi jak chcesz... ale zazwyczaj mowi sie do mnie poprostu Tar. A wiec jak masz zamiar Dokonac tego?
- zaprowadz mnie do Ethemena jak Jej nie bedzie. Potem poczekamy az przyjdzie. To znaczy ja i Ethemen. Ty nie mozesz przy tym byc. Bedziesz czekaz az dam Ci znak. Wtedy dopiero przyjdziesz.
- Arti ale...
- Nie ma zadnego ale... Jak To ten wisiorek stanie sie zielony to oznacza, ze mozesz przyjsc.
Wtedy wlozyla mi do reki czerwony kamyk na rzemyku. Czekalem. Doczekalem sie. Gdy wszedlem do srodka widzialem jak Ethemen siedzi na swoim lozku, zaplakany i patrzy sie z nienawisca na Narayan. Arti siedziala kolo niego i przymala go za reke. Narayan siedziala pod sciana pelna strachu. Krzyknela do mnie ze mnie nie nawidzi. I powiedziala ze juz osiagnela cel. Zemscila sie. I kazala mi pamietac ze te ceirpienia ktore doznala zadalem je ja lub zostaly zadane przezemnie. Potem wybiegla. Juz chyba je nie zobacze. Potem Arti kazala mi porozmawiac z Ethemenem. Byla przy tej rozmowie ale nie odezwala sie slowem. Cala Historia zakonczyla sie tak ze Moj Smiertelny mysli ze to byl sen. Jest slabszy, ale juz zajmuje sie Nim. Chociasz wiem ze za pare dni juz umrze. Arti... Arti zerwala ze mna kontakt bo stwierdzila ze musi byc Przewodnikiem. Ze juz wiem czemu przeszla do tego swiata tak szybko... bo wiedziala ze jej przeznaczeniem jest przewodnictwo i chciala jak najszybciej sie spelnic. Ale obeicala ze zajmie sie Ethemenem po jego Przejsciu.
Jestem juz spokojny... Moze zatracac sie w smutku juz bez obaw...
Tarun - Ktorys dzien z jego smierci.
Arti
Byla to ostatnia czesc Pamietnika Turna. Ale chyba jeszcze nie koniec historii i mojej zabawy z Aniolami.
pelne ukojenie spokoj duszy . Uwielbiam jej uszy i wzystko co laczy sie z lila fioletowym kolorem.
To przypomina mi o glodzie swojej duchowosci. Kieruje mnie na dobre myslenie o sobie i o swiecie pelnym milosci.
Dodaj komentarz