-=Elen17=- ....Neri....
Ta notka nie jest o mnie, mimo licznych podobienstw.
Kropla... Jedna, druga, trzecia, kolejna i nastepna, nastepna, nastepna... Neri obrucila sie od okna. Dolowal ja deszcz. Dolowala ja muzyka... Kat zawsze ja dolowal, ale teraz jeszcze bardziej nabralo to na znaczeniu. Denerwowalo ja lustro na scianie, a jeszcze bardziej odbicie w nim. Jej wlasne odbicie. Nie byla brzydka, ale nie lubila siebie wiec nie lubila sojego wygladu. Spojrzala w oczy Kurta Cobaina spogladajacego smutno na drzwi ze sciany obok. Przygnebialo ja to spojrzenie... wydawalo jej sie ze On chce od niej uciec... chce wyjsc z tego pokoju. Pomieszcenie bylo pelwny wszystego oprocz zycia i radosci. Nawet jaskrawa swieczka przypominajaca zielone jabuszko wydawala sie stonowana i szara. Usmiechnela sie ironicznie i z pogarda... nawet nie wiedziala sama do czego. Po prostu potrzebowala okazac komus pogarde. Mogla wmowic sobie ze to bylo do jej odbicia, do muchy latajacej po pokoju, do plakatu z wokalista Nirvany, do usychajacego kwiatka, do maskotki... do czegokolwiek. Ale nie chciala udawac oklamywac sie... nie czula potrzeby tlumaczenia wszystkiego. Dlaczego? Bo jakis czas temu doszla do wniosku ze nic nie ma sensu, a wlasciwie sens nie istnieje. Sens byl dla niej tylko slowem. Wymyslona bajeczka dla ludzi aby sie zylo latwiej. Gardzila tym slowem tylko dlatego ze nie wierzyla w jego znazcenie bo nie mialo ono namacalnego odniesienia w realnym swiecie.
Wierzyla w Boga...
Wierzyla w swoje sny, marzenia. Latwiej jej bylo ufac ze jej najabsurdalniejsze wymysly znajda miejsce w przyszlej zeczywistosci niz to ze cos moze posiadac sens.
Smutek, zdolowanie przesiaknol ja cala... zalal pokoj, otoczenie... Smutkiem pachnialy kwiaty. Swiatlo przynosilo przygnebienie, a nie jasnosc. Radosc i szczescie byly tylko stara legeda. Nie czula potrzeby przebywania z kimkolwiek, ale mimo to miala paru przyjaciol gdy nastawaly lzejsze dni i byla w stanie porozmawiac z kims. Nie moglaby przeciesz dlugo zniesc tych "lukrowanych panienek ktore tylko zajmowaly sie mazidlami i facetami... ktore byly albo zbyt glupie albo zbyt zapatrzone w siebie aby zauwazyc beznadzieje i zepsucia swiata." ...
C.D.N.