Tytulowy wiatr
Co innego. Moze cos jak wiatr?
Wiatr jest dziwnym zjawiskiem. Jest zawsze inny. Zima piecze i kluje policzki mrozem. Wiosna Glownie przenosi zapachy. Oznajmuje wszystkim ze wiosna idzie i ze juz bazie sie rozwinelu, juz listki na drzewiach sie rozwijaja... a tu juz cos kwitnie. Latem chyba najbardziej lubiany, opala, chlodzi, targa wlosy panienka, ktore to bezwstydnie wykorzytuja mezczyzni poprawiajac i pomagajac kobietom ogarnac niesforne kosmyki bawiace sie z tytulowym bohaterem. Jesienia lubia go tylko dzieci. Jest to proste zjawisko bo przynosi chlod, ale w miedzy czasie bawi sie liscmi. Dorosli za wysoko stapaja po ziemi aby dostrzec taniec czerwonych i zlotych kochankow.
Jednak raz w roku wiatr jest inny. Sadze ze to po porostu nie jest ten sam wiatr co zawsze. Dokucza on ludziom tlumnie zgromadzonym na cmentarzach. Przeszywa chlodem, targa dokucza. Czy ktos zastanawial sie dlaczego? Ja tak. Dorobilam sobie do tego wlasna infantylna teorie. Chcialabym aby tak bylo. nie jest to tak piekna opowiesc jak o Swietym mikolajy ale i tak postaram sie aby chjoc jedna osoba mnie zrozumiala i dostrzegla w tym cos wiecej.
Jeden dzien w roku ludzie tlumnie gromadza sie na cmentarzach. "odwiedzaja zmarlych" Przynosza im znicze i kwiaty. Zmarli staraja sie dotrzec na to spotkanie. Siadaja na wlasnych grobach i czekaja na rodzine, ktora jest jeszcze na ziemi. Rodzina przychodzi, tylko ze nie rozmawia ze zmarlym tylko ze soba. Pzrez chwile postoi, moze zrobi znak krzyza. Potem zacznie sie rozmowa miedzy zywymi. Zmarlym sie nudzi, wiec rozmawiaja miedzy soba. I spotkanie jest bezowocne. Kiedys jedna grupa zmarlych o ktorych zapomniano albo nie bylo nikogo zywego kto moglby ich wspominac zebrali sie razem w tym dniu. Bylo im smutno ze oni nie maja z kim sie spotkac lecz gdy zobaczyli ze i tak ich towazysze z nieba nie kozystaja z tej szansy zdenerwowali sie. Zeszli na ziemie w postaci wiatru i zmarli zaczeli dokuczac ludziom i zmarlym zgromadzonym na cmenatrzu aby pamietali po co jest to swieto. Nie po to aby postac i zapalic piekne wielkie znicze ale aby spotkac sie ze zmarlymi. Udalo im sie przekonac jedna osobe. Zrezygnowani wrocili do gory i za rok powtorzyli wszystko jeszcze raz. Teraz co roku jedna osoba otwiera oczy i przypomina sobie na czym polega siweta zmarlych.