Motylek ... tak infantylnie
-=Elen25=- ....Neri9....
-Jakby to powiedziec... Tu nic nie ma! Wiem ze nie mialo tam byc tych kolorkow, ale myslalam ze tam cos jest!
-Sadze ze gdybys wierzyla ze cos tam jest inaczej by to wszystko wygladalo. Daj mi to pudelko! Teraz je zamkne i otworze.-"Co jej pokazac? Hm... w sumie odzwyczailem sie od ludzi. Co taka dziewczyna chcialaby zobaczyc? Gdyby byl to maly chlopiec nie byloby problemu. JAkies autko albo cos w tym stylu. Ale dziewczyna? Na lalki jest za duza. Ale jakby kwiatek jakis? Hm... Te glany malo pasuja do kwiatkow! Ale nie moge dluzej myslec. Musze tworzyc. Trudno niech beda te stokrotki z pudelka i jakies motylki. Najwyzej mnie wysmieje..."
Neri otworzyla szeroko oczy i usta. Poczym wydala z siebie pisk i wybuchla zimnym, nieprzyjemnym, drwiacym i strasznie glosnym smiechem. Zolte i czerwone motyle ktore napoczatku polecialy w jej strone i siadaly na niej szybko sie oddalily i wrocily do podelka. Stokrotki lekko przywiendlu. Lith szyblo ze sloscia zamknol pudelko. Przez chcile mial ochote otworzyc pudelko tworzac fragmet krawedzi. Chcial sie zemscic. Czul sie zdradzony. Wiedzial ze te kwiatuszki i motylki nie sa dla niej. Ale On pzreciesz pokazal jej swoj najwiekszy skarb. Jego skrawek nieba. On byl gotowy podzielic sie z nia swoim najwiekszym skarbem. Urazony stal i odszedl bez slowa.
Naria opamientala sie. Zesmutniala. Ale jeszcze ani razu do tej pory nie przepraszala nikogo za taka rzecz... Nie wiedziala nawet jak to sie robi. Bylo jej przykro, czula sie podle... ale tez byla ciekawa co to bylo za pudelko. Siedziala smutna i patrzyla w kierunku w ktorym zniknol Lith. Po chwili zaczela plakac.
Lithnar szedl wsciekly. Nagle poczul jak pudelko rusza sie w jego dloniach. Stanol. Otworzyl je. W srodku zobaczyl lutro. Bylo tak samo niepozorne jak pudeleczko. Gdy je wyciagnol pudelko uspokoilo sie. Spojrzal w lutro. Juz przyzwyczail sie do pzreroznych niespodzianek jakei robilo mu pudelko. Czasami go pocieszalo gdy byl smutny, rozbawialo gdy sie nudzil, uspokajalo gdy byl wsciekly. Tym razem dalo mu lutro w ktorym zobaczyl Neri. Dziewczyna siedziala i plakala. Nie byl juz na nia zly. Probowal ja zrozumiec. Niedawno umarla, nie miala aniola bo trafila tutaj, Krawedz chciala ja wciagnac... byla rozzalona, zagubiona. Staral sie zrozumiec ze miala prawo zachowac sie egoistycznie i nie zwracac na niego uwage. Wiedzial ze usprawiedliwiajac ja nie mial do konca racji bo nie przyszla do niego. Moze nie wiedziala jak? Wlozyl lusterko do pudelka. Zamknol je. Zastanawial sie co zbydowac. W jednej chwili przypomnial sobie jednego z motyli ktore wczsniej stworzyl. Wskrzesil go i otworzyl pudelko. Wiedzial ze moze znowu wysmieje motyla. Ale bedzie wtedy pewien co o niej myslec. Wyslala malego zoltego motylka do niej. Zaknol pudelko i probowal zbudowac lusterko. Wyciagnol je i chcial ujrzec Ja.. nie udalo sie. Niebo nie chcialo mu pokazac nic innego porocz jego odbicia...