z zielonego pamietnika
a to jest przepisany wpis z mojego prawdziwego zielonego pamietnika w ktorym pisze prawsziwym dlugopisem po prawdziwych kartkach...
napisana zostala po obejrzeniu filmu "Lady Jane"... jestem miekka wiem...
jak mam wierzyc w milosc? Nie potrafie choc mysle ze kocham... jak mam wierzyc, ze mozliwe jest szczesliwe zycie z tym jednym(tak jak bywa to w filmach i ksiazkach)? jak mam wierzyc ze on mnie pokocha? jak mam wierzyc ze poznam szczescie z Nim? jak? pasrod zla, okrucienstwa, rozczarowan, smutku, cierpienia, grzechu niedoskonalosci, posrod zla i cierpienia zadanego przez los, przeznzcaenie innych ludzi i panujacym NIebem i Ziemia... jak uwierzyc, cos tak pieknego, niebianskiego, slodkiego, wspanialego, idealnego w swym nieopanowaniu, szalenstwie i namietnosci, ma prawo istniec? jak?i jak uwierzyc, zetakie szcescie nie jest przeznaczone ( jak wszystko co dobre i mile) malej grupy dla wybranych? jak uwierzyc ze jest mi pisane cos tak pieknego? jak uwierzyc ze bedzie to trwale, czyste, dobre idealne w swym szalenstwie? czy jest to osiagalne dla mnie? czy los przeznaczenie i Bog postawia to w zasiegu mojej reki i nie wydra tego gdy nie bede mogla juz sie bez tego obyc? czy istenieje tak gleboka wiara, ktora bez najktrotszej chwili zawachania jest tego pewna? wachanie... rzecz to ludzka, prawda? naturalna dla nie idealnego czlowieka... wic czy takie wspaniale i boskie uczucie jak milosc jest osiagalne dla tego samego czlowieka?!?
pozdrawiam:*