Kolor w zyciu nadaje jedno...
Elen36 - Neri21
-Co zrobi jesli zabierze jej ten dotyk? Po co ona ma egzystowac? Po co jej niebo? Ona sama nie radzila sobie nigdy. Dlaczego te anioly tak sie nia przejmuja? Czy Oni nie widza ze niebo tak naprawde jest w sercu? Zaslepeni wlasnym szczesciem nie widza! Ale czego spodziewac sie od artystki dla ktorej liczy sie sztuka i moz. Dla jej meza ktory zyje Nia i czekaniem na Nia. Od aniola, ktory zyje bolem, przeszloscia i zludzeniami. Ktory wspomnieniem kobiety, ktora kochal wypelnia cale zycie i widzi ta kobiete w kims inny. Ktory cierpi lecz sam wybral ta droge i zgadza sie na nia w pelni?
-Wydaje mi sie ze On jest taka piosenka... Pozwolisz ze zacytuje? "Najlepiej rosne kiedy karmi mnie moj bol...". Nie wiem czy jestesmy w stanie go zrozumiec. Ale za to ten Drugi. On poswiecil sie opiece tej, no wiesz... Zachowuje sie jak starszy brat, stara sie ja chronic bo nie udalo mu sie uratowac tej ktora kochal. I Ona. Czym Ona zyje?
-Zyje nauka i checia pomagania, bycia potrzebna.
-Czyli ze Ona to robi dla siebie a nie dla Ten czarnej... jak jej tam.. Neri?
-Tak... Oni wszyscy to robia dla siebie jesli tak na to spojrzymy... bo tak... Ona jak juz powiedzialem zyje pragnieniem pomagania i bycia komus potrzebnym. Real, wiesz ktory, chce ja chronic wiec robi to co ona i trwa przy niej. Tar, ten zdolowany, widzi w Niej ta swoja kochanke z przed lat. Widzi i dreczy sie, a za razem uspokaja sumienie, ze jest miedzy ludzmi, ze nie zamyka sie calkowicie w sobie, ze nie zyje tylko bulem. Oklamuje sam siebie. Co robisz taka dziwna mine? Przeciesz wszyscy ludzie oklamuja samych siebie. Nigdy tego nie robiles?
- Tak masz racje. Tylko tych dwoje... Czekaj... daj mi samemu odkryc ich. To znowu kobieta ciegnie mezczyzne do dzialania. A ona... Ona widzi w tym inspiracje prawda? Ten obraz to zapoczatkowal. Gdyby nie kawalek plutna i troszke farb to nigdy nie przejelaby sie ich losem.
-Chyba trafiles w sedno.
-Wiec Oni to nie robia dla Neri. Oni moga ja skrzywdzic. Czym Ona ma zyc w Niebie? Oni maja siebie na wzajem, maja swoje pasje i czasami chore przyzwyczajenia. Co ona ma? Ma zyc smutkiem jak Tar? Przeciesz ona nie umiala tak zyc... nienalezy do tego rodzaju ludzi!
-Wiem. Wiem... ale nie mozemy nic zrobic... Musimy miec nadzieje ze w niebie czegos sie nauczy i cos otrzyma co sprawi ze bedzie szczesliwa...
-Jak nie mozemy nic zrobic? Czy ja dobrze slysze? Mowisz ze jestem bezradny? Nie... Nie wierze wlasnym usza. Przeciesz ja moge prawie wszystko!
- I Ty chcesz skrzywdzic ta mala udawadniajac sobie i innym jak wiele mozesz?
- A Tobie pewnie w tym wszystkim zalezy tylko na tym aby zachwicic madroscia innych i siebie.
- Hm... Wiesz masz racje. Ale przynajmniej ja jej nie zaszkodze, a Wy mozecie. Jednak madrosc zawsze idzie w parze z dobrem. Jesli uda mi sie wydobyc z siebie prawdziwa madrosc to musi byc dobrze.
- Tak, tu masz racje. Madrosc zawsze jest dobra bo inaczej nie jest madroscia. Tylko co mamy lub nie mamy zrobic?
Przydreptala do szarych, zimnych filozofow mala dziewczynka. Usiadla przed nimi. Spojrzala wymownie duzymi cielecymi oczkami. Usmiechnela sie i powiedziala.
-Dobrze jest gdy sie dziala z madroscia i MILOSCIA. Milosc to slowo ktorego filozof nie rozumie dopoki go nie dopadnie. Swiat nie jest tylko czarno bialy. milosc sprawia ze ma kolory. - Wtedy obdarzyla ich goracym pelnym radosci malego dziecka usmiechem i odeszla smiejac sie. Starszy filozof krzyknal za nia. -Arti!!! Poczekaj!!! Nie odchodz bez tlumaczenia jak zawsze!!! - Ona jednak go nie slyszala... lub zignorowala. Wtedy On spojrzal w oczy swojego towarzysza... I ujrzal ze oczy mlodszego filozofa z szarych staly sie brazowe. Jego twarz zaczela nabierac lekko jasno brzoskwiniowego odcienia, ktory jednak dalej byl za blady by nazwac go normalnym kolorem skory. Jednak nie wygladal juz jak posag. Odezwal sie dzwieczniej niz zwykle.
-Ja juc chyba rozumiem. Trzeba Kochac... Chyba wlasnie pokochalem. - Wstal. Odszedl do swojego domu... Gdy byl w srodku zobaczyl ze nie jest szary... nabral kolorow. Jak wszysto na ziemi. Usiadl i upajal sie pieknem milosci i koloru.