Jestesmy teraz sami, musimy uwazac... a Ty...
-=Elen30=- ....Neri15....
-Lithnar... Ja ciagle nie rozumiem. Co to jest tak naprawde to Pudelko?
-To... to z nieba wyniesiony pyl. O juz wiem! To tak jakby ktos wychodzil z morza i na brzegu zostawil krople wody, ktore jesli sie nie zbierze razem wyparuja. Tak samo jest z Niebem. Oni tam maja niebo potezniejsze niz ocean. I gdy jakis aniol wychodzi z nieba ma na sobie troszeczke pylu, ktory jest jak krople. W osamotnieniu ta kropla wody nie daje zycia, bo zaraz wyparuje, zgubi sie, zatraci sie jesli bedzie sam. Ale jesli zbierze sie tysiac kropel i doda do tysiaca innych, a te doda sie do kolejnych uzbiera sie szklanka. A szklanka wody ugasi pragnienie, szklanka wodu moze pozwolic zyc malej akwariowej zabce czy tez malutkiej rybce. Ze szklanki nieba mozna juz stworzyc maly cud. I ja takowa szklanke posiadam. Zbieralem ta szklanke bardzo dlugo, i nadal zbieram bo nie ma co ukrywac ze tak jak troche wody ze szklanki paruje tak z mojego pudelka, ktore jest zreszta zrobione z nieba, paruja cuda. Ja praktycznie codziennie poswiecam pare godzin na poszukiwania. Wrecz czuje sie winny ze juz druga dobe przesiedzialem tu tak z Toba. Ale Ty jestes chyba za slaba aby ze mna chodzic po okolicy... a samej Cie nie zostawie. Za pare dni pojdziemy razem jesli zechcesz...
-Nie! Z mojego powodu sie nie przejmuj... ja i tak narobilam Ci juz dostatecznie duzo kolopotow... Istotnie jestem slaba jeszcze po tamtej mrocznej przygodzie... ale moge zostac sama. Gdybys zostawil mi motyla z Pudelka... nie balabym sie wcale. Wrocilbys do mnie niedlugo... prawda? - Jej oczy otworzyly sie szerzej. Juz nie byly takie mroczne jak wtedy. Byly uleczone. Uleczone nie tylko z Krawedzi ale tez z zycia. Nie bylo w nich juz tej pogardy, zlosci i buntu jaki mieszkal w nich na ziemi. Byla bojazn, dobroc, delikatnosc i subtelnosc. Zielen w jej oczach byla tak jasna i promieniujaca, tak ze czarna oprawa jej oczu wygladalal nie naturalnie, tak jak jej stroj. On w tej chwili ubralby ja w biel i otoczyl gromadka dzieci i starcow, bo jego zdaniem oni najbardziej potrzebuja i doceniaja takie cieple spojrzenie. W tym momecie nie chcialo mu sie wierzyc w jej historie zycia, ktora mu niedawno dokladnie opowiedziala. Ciemnosc, mrok, zlosc, bunt, cierpienie, krzyk... to wszystko nie pasowalo teraz do niej. Nawet jako przeszlosc, Nie byl pewien czy uwierzylby samemu Chrystusowi gdyby to On opowiedzial mu o jej przeszlosci. Neri mrugnela. To pozwolilo mu oderwac sie od jej wzroku. Teraz patrzac sie na jej zniszczone, skopane, czarne glany. Wierzylby nie tylko Jezusowi ale tez szatanowi. Postanowil nie patrzec sie na nia, byla zbyt wielkim kontrastem aby mogl to spokojnie zniesc. Przeanalizowal jeszcze raz wszystko. Juz wiedzial czemu mimo tego ze stracila swojego aniola doszla tak daleko. Ta anielica ktora jej pomagala wyrwac sie ze szpon zla widziala jej oczy...
-Lithnar...-
... i jej glos. Kolejny raz poczul jej delikatnosc, subtelnosc i zarazem bezradnosc. Byla taka krucha. Tak strasznie bal sie ja zostawic. Jego skarb. A jakby cos stalo sie temu glosikowi i tej przeszywajacej zieleni? Jakby ktos ja skrzywdzil i upodobnil ja do tego czym byla wczesniej? Jego skarb! Nie... nie moze spojrzec jej w oczy... znowu sie zatraci. Musi zrobic o co go prosi... tylko co Ona mowila. Mowila slodko, mowila troskliwie, delikatnie aby bylo mu milo... aby jego uszy rozkoszowaly sie. Pewnioe tak chciala podziekowac... ale co Ona mowila? Myslal aby sie uspokoic i ochlonac. Polozyl dlon na pudeku jakby ono mialo dac mu sile. Poczul zimno metalu. Przesunol reke i poczol w niej koraliki. Spojrzal na dlon. Byla wplatana w rozaniec. Usmiechnol sie do siebie. Byl juz spokojny. Spojrzal na nia i zaczol odmawiac modlitwe. Znormalniala. Widzial jak jakis cien odchodzi w poplochu. Zrozumial i pomyslal "Zlo kusi pieknem i tym czemu ufamy.... musze uwazac... musze sie nia opiekowac... Jestesmy teraz sami, musimy uwazac... a Ty mi pomozesz! Zdrowas Mario, Laskis pelna, Pan z Toba...."
-Dobrze Neri... ja pojde. Zostawiam Ci pudelko... zabiore tylko szklanke... i to. - Spojrzal na drewniane koraliki, maly, metalowy krzyzyk i medalik z wizerunkiem Matki Jezusa. Odszedl powoli, spokojnie w mrok.