-=Elen 12=- ..::Szkolenie::..
Elen siedziala w pokoju. Przebudowala go wlasnie do swojego natroju. Byl czarny i ciemny... pelen mroku. Czytala wlasnie list od Reala. Pisal w nim o tym aby byc pogodnym. O tym ze aby byc dobrym Aniolem Strozem trzeba podtrzymywac na duchu nie tylko swojego Smiertelnego, ale tez miec sile aby trzymac w radosci caly siwat. Jak nrazie wsciekla Elen krzyczala w myslach ze radosc to chyba jakies zludzenie optyczne! Nie widziala nic co mogloby jej przyniesc ukojenie i wyciagnac z pograzenia sie w mroku. Byla wsciela. Byla wsciekla bo tar kolejny raz byl przygnebiony. Zabardzo sie nim praejmowala, a nie umiala za nic mu pomudz. Wiedziala ze Narayan jest juz przegrana. Byla wsciekla! Mysli jej sie kotlowaly. Myslala ze nie nadaje sie na aniola. I moze istotnie tak bylo. Nie znajdowala w sobie sily na to aby sie usmeichnac i tak trzymac w radosci chocby sama siebie, nie mowiac juz o calym swiecie. Czula sie przygnebiona. Real mial dzisiaj przyjsc do niej, aby omowic list. Jednak Ona zamknela swoje niebo. Nikt nie mogl wejsc. Zachowywala sie tak jakby jej nie bylo. Moze tylko Tara by wpuscila ale tylko dlatego ze bylo jej go ciagle zal. Real trzymal sie jakos... kompletnie nie bylo widac ponim tej starej historii... ale Tar. Wiedziala ze Tara by wpuscila... Bo bylo jej zal, bo czula poczucie obowiazku wobec niego, bo nie chciala go martwic swoim przygnebieniem, czula sie odpowiedzialna, czula ze Ona jako jego przyjaciolka musi zapomniec o wszystkich swoich troskach bo On ma wieksze. Z Realem bylo inaczej. Realoadaen sie z tym pogodzil. Nie byl przygnebiony. To jemu mozna bylo marudzic... jesli tylko mialo sie ochote komus wyplakac. To przy nim bylo sie egoista i opowiadalo sie o calym okrucienstwie swiata. On wytrzymywal to. A Tarun? Wiedziala ze nie mozna tak.
Myslala co by zrobila gdyby teraz aniol zapukal do niej. Wiedizla ze musialaby Go wpuscic. Ale co by sie stalo gdyby nie znalaza odrobiny swiatla dla Niego, tak aby chociasz jego jakos pocieszyc. Wiedziala ze nie znajdzie nawet iskry... Przygnebienie jeszcze wieksze ogarnelo mala Elen.
Puka. Cholera. Ok...
Zapalila swiatlo w pokoju. Tak aby chociasz z pozoru zrobilo sie przytulnie. Zawolala go. Tar wszedl. Troche smutny lecz spojrzawszy sie na nia usmiechnal sie jednak. Odwzajemnila usmiech.
Zdziwila sie ze jednak umiala. Bolalo ale jednak umiala...