List do nieznajomego...
Witaj Drogi Nieznajomy!
Napewno jestes ciekawy co postanowilam zrobic i jak to zrobic. Wiec co do ucieczki z klatki... eh... Nie uciekne! Bede robic na zlosc Widzom, ale nie uciekne... NIE DlA TEGO ZE SIE BOJE!!! O nie... wiec pytasz sie dlaczego? Pomysl realnie... To nie ma sensu. to tak jakbys chcial uciec przed smiercia...
Bylam w klatce. Zdecydowalam uciec. Bylam przepelniona zloscia, nienawiscia i pzredewszystkim buntem. Umowilam sie na spisek z innymi wiezniami, ktorzy byli mi bliscy. O umowionej godzinie pelna niepewnosci i wahania otworzylam klatke i wyszlam z niej. Okazalo sie ,ze to nie byla tak do konca klatka, lecz swego rodzaju polapka, ktora nie pokazywala dokladnie obrazu jaki kreowal sie z drugiej strony. Na zewnatrz wcale nie bylo tak jak wydawalo sie od srodka... bylo ciemniej, straszniej, siniej, brutalniej... Wszedzie stali Widzowie w sinoczarnych dlugich plaszczach, zaden z nich nie zareagowal na moje wyjscie... tylko jeden usmeichal sie z satysfakcja i zadowoleniem w demonicznym stylu. Gdy Szlam zauwarzylam nowe, inne klatki... wygladaly jakby zbudowane z zywych drzew, krzewow. Gdy nie zatrzymujac sie szlam do najblizszej mi nowej klatki, zobaczylam Jednego, byl on jednym ze spiskowcow.Ciagle idac powiedzial ze lzami w oczach: " Palurien, Oni wszyscy staneli i to ich zgubilo... nie stawaj prosze" Posluchalam i poprosilam o wyjasnienia. Jeden z wielkim bolem zaczol mowic "Gdy On zobaczyl ze nie wychodzisz Ty i Rana, chyba sie spoznilyscie, to On przestraszyl sie ze nie wyjdziecie... zawahal sie tak ze stanol... nie chcial bez Was isc. Wtedy te rosliny na haslo widzow zbudowaly z siebie klatki. Juz nie bylo dla Onego ratunku. Spanikowane Wiatr, Mysl i Tamta nieopatrznie stanely. Wymiar, Ja, Cien i Szybki zrozpaczeni nie widzac juz sensu podeszli do nich i tez staneli poddali sie... zostala tylko Sama, Zdrada i Turn ale oni odeszli juz. Sama poszla gdzies poza ten wymiar, a Turn i Zdrada zdradzili zalozyli te paskudne plaszcze i wstapili do Widzow, ale to tak jakby wpadli spowrotem do klatki. Zostalem Tylko ja... tylko ja o imieniu Jeden... no a teraz Ty Palurien. Czy zostaniesz ze mna?" Nie bylam w stanie mu odpowiedziec... Zalana lzami podeszlam po Onego i stanelam. Jednemu powiedzialm tylko przepraszam. Chyba zrozumial. Rosliny mnie zlapaly. Zaczely mnie obrastac, dusic, wbijac swe galezie i korzenie w moje cialo. Zadawaly mi niewyobrazalny bol. Wiedzialam ze to i tak niebyloby mozliwe abym uciekla sama tylko z Jednym. Poddalam sie i po karze wrocilam do klatki... spotkalam tam Ich wszystkich... Rane, Wiatr, Mysl, Tamta, Wymiar, Jaego, Cien, Szybkiego... i Onego. Po czasie dolaczyl do nas Jeden. Jeden tez nie wytrzymal dlugo sam. Tylko Zdrada i Turn zostali z widzami, ktorzy na swoj sposob tez mieli klatki... sadze ze to byly wlasnie ich plaszcze. Teraz trzymamy sie razem. Karzdy w swojej klatce, cieszymy sie soba nawzajem, dokuczamy, spiskujemy przeciw Widzom co im chyba bardzjej dokucza niz zrobila to masza ucieczka... Z niektorymi rzeczami trzeba sie poprostu pogodzic...
Pozdrawiam Twoja Palurien
P.S. A czy Ty zostales? Opisz mi prosze swoja ucieczke lub pobyt w klatce...