-=Elen20=- ....Neri4....
***
...Niczego nie bedzie zal. Myslisz czy to mozliwe. Zobojetnialas na swiat, lecz czujesz zal. Czujesz niedopelnienie, zastanawiasz sie czemu tak jest, czemu nie udalo Ci sie wykorzystac do konca tego co zostalo Ci dane. Zastanawiasz sie co z radoscia... Powoli ogarnia Cie zal, bo zdajesz sobie sprawe ze przeoczylas radosc. Umknela Ci... Przeszla obok.
Slyszysz szelest. Podnosisz wzrok. Wbiega jasna postac. Nie przez drzwi, jakby przed drzwiami. Kojarzy Ci sie to z niektorymi filmami since-fiction gdy ktos sie materializowal... jednak tym razem wydawalo sie to plynniejsze, ladniejsze, ale zarazem mniej tajemnicze, zwyczajniejsze. Jestes gotowa uwierzyc ze to jest tak normalne jak to ze rano je sie sniadanie. Istota, a raczej kobieta, poszpiesznie po imieniu zwraca sie do Ciebie...
***
-Neri! Cholera... nie przygotowalam sie do tego. Ja jestem tak jakby ... umarla. Teraz musimy uciekac... to znaczy musisz isc ze mna. Jakby umierasz... No wiesz... zalozmy ze wybila twoja godzina i jesli teraz ze mna nie pojdziesz bedzie tylko gorzej. Blagam Cie choc! NIe mamy duzo czasu!- Duze ciemne oczy przepelnione strachem, dobrocia, opetaniem i pewnoscia krzyczaly tak jakby chodzilo o ich zycie. O ich blask. Blyszczaly jakby gra toczyla sie o ich blask. Neri czula niedowierzanie tylko dlatego ze tak wypadalo. Jej resztki rozzalonego, smutnego serca widzac te oczy odzyly, byly wstanie odrodzic sie i zyc tak jak te blyszczace swietliki tej kobiety.
- Jestes kims z Tamtad? Bog istnieje prawda? Nie moze sie pozegnac?
- Trzy razy tak... ale prosze choc... nie jestem Twoim Przewodnikiem, chocbym bardzo tego chciala, wiec musimy isc do okola... a jeszcze nie wiem ktoredy to...
- Ze kim? Ja wiem ze mamy malo czasu. Moze i to abym wiedziala co sie dzieje jest skrajnie niepotrzebne, ale byloby mi latwiej cokolwiek zrobic! A skad moge wiedziec czy mowisz prawde?
- Neri... ja nic nie mowie a jednak ufasz mi.. ja to wiem wiec prosze Cie nie stwarzaj. A pzrewodnik to tak jakby po waszemu Aniol Stroz. No choc zesz!
-Mhm... ok, cool... nie ma sprawy, no ide.- Dziewczyna stala tylko sekunde potem powoli podeszla do Anielicy. -Tylko jak... e... mam sie do Ciebie zwracac? I gdzie idziemy?
- Czy zawsze masz maniere zadawac kilka pytan na raz? Mow mi Elen. A idziemy... mam nadzieje ze uda nam sie dotrzec to nieba. Jak otworze te drzwi to przejdziemy nimi razem. Twoje cialo zostanie tutaj... Wy to nazywacie smiercia, jednak to tak naprawde zycie. Jest pelniejsze, prostsze, ladniejsze... i prawie nieograniczane... Nie moge Ci nic wiecej powiedziec... Musimy sie spieszyc. Zaraz tu sie moga zjawic!
- Kto?
- Kobieto blagam Cie zaufaj mi. Nie zadawaj pytan. -Elen nacisnela na klamke. Ta chwila wydawala sie wiecznoscia...
Dodaj komentarz