Czy to aby nie jest juz za dlugie?
-=Elen26=- ....Neri10....
-Tar! Ja jej nie umiem znalezc! Gdzie ona jest? Pomoz mi jej szukac! Wiem ze "umarla", ale nie wiem gdzie jest! Wiedzialabym gdyby poszla do piekla! Gdzie ona jest?!?
-Zapewne gdzies miedzy Niebem, Pieklem a, Ziemia... moze Krawedz lub inna pustka miedzy swiatami. Nie wiem Elen... Skad moge wiedziec? Za bardzo sie angazujesz, powinnas sobie podarowac ta historie...
-He?! Jak mozesz tak mowic?! Jestes okropny! Jak moge zostawic duszy, ktora potrzebuje pomocy? Ty bys ja zostawil na moim miejscu?
-Ja, Elen, nigdy bym sie w takie cos nie mieszal. Znam swoje sily i potrafie je oszacowac. Nie lubie pakowac sie w bagno z ktorego nie widze wyjscia...-Zobaczyl okropny grymas na jej twarzy wiec tylko dodal- ...Ale masz racje, nie mozesz jej teraz zostawic...
-Pomoz mi Tarun...
-Nie potrafie, nie umiem, chyba nawet nie chce...- Widzial jak na jej usta cisna sie jakies slowa, krzyki, przeklenstwa, jednak opanowala sie. Byla silniejsza, madrzejsza od nieg. On by nie wytrzymal na jej miejscu. Zaczolby krzyczec. Ona jednak z wyzszoscia stala przed nim aby mu uswiadomic jak nim teraz gardzi, co sie zreszta jej udalo. Pokonala Go. Kiedys myslal o niej jak o malej dziewczynce, o dziecku ktoremu trzena pokazac niebo i nauczyc wszystkiego... Nie minelo duzo czasu od kiedy tak myslal. Jeszcze kilka senkund temu byla jego mala Elen. Teraz zdawal sobie sprawe ze To ona wie lepiej, ze to on powinien sie od niej uczyc... i to nie powinno stac sie nagle, wczoraj czy dzisiaj. Wiedzial ze jej dobre, tkliwe serce bylo wiecej warte od niego z a w s z e i ze od z a w s z e powinien to dostrzegac.
Nie bylo juz jej, stracil ja. Zly na siebie zaczol isc za nia. Co prawda nie widzial juz jej lecz wiedzial gdzie poszla.
Zadko wychodzil ze swojego nieba. To zazwyczaj ona przychodzila do niego. To dla Niej zmienil caly wystroj swojego nieba. Nie przypominala ona juz krypty meczennika. Byla milym zacienionym domkiem wybudowanym w lesie. Puszcza juz nie byla starym siedliskiem ciemnosci, ktory pochlanial kazde swiatlo i zycie jakie zjawilo sie w poblizu. Odrodzila sie. Na sciezki padaly smugi swiatla, drzewa pozielenialy, wyrosla mala trawa, paprocie i troche mchu. Byl to juz normalny cienisty las, w ktorym byla normalna cienista chatka.
Wiekszosc Aniolow teleportowaloby sie z nieba do nieba gdyby chcialo szybko sie przemiescic z kawala nieba do innego. Jednak bal sie ze Oni nie ze chca Go wpuscic. To sklonilo Go aby isc. Wyszedl na zewnatrz. Dalej meczyl Go jej wyraz twarzy... ta pogarda, zlosc. Nie mogl zrozumiec jak mogl jej czegokolwiek odmowic. Poczul sie podle. Spojrzal na scieszke prowadzaca na zewnatrz jego kawalka nieba. Byla oswietlona popoludniwym sloncem. Z drzew spadaly zlote i czerwone liscie.
Zirytowal go ten widok. Wiedzial ze nie wroci do roli cierpiennika jaka przyjol po stracie Narayan... ale moze stac sie kims mrocznym... wkoncu to bylo niebo, szablony, stereotypy nie mialy teoretycznie tu prawa bytu jelsi on tego nie chcial. Wiec dlaczego mialby sie pozbawiac czerni, ciemnosci i mroku. Czy one sa zle? Machnol kolejny raz reka. Pogota w ciagly paru sekund zmienila sie. Slonce zasnuly ciemne chmury, z ktorych posypal sie deszcz i lekki grad. Wrocil sie do domu. Tam znalazl stary, czarny plaszcz. Caly nim sie okryl. Wychodzac z domu spowrotem na sciezke zobaczyl jakiegos szarego ptaka panicznie szukajacego schronienia sie przed gradem, deszczem i zimnem. Przywolal go. Ten zmuszony posluchac, podlecial i usiadl mu na ramieniu.
- Kim chcesz zostac moj... czarny przyjacielu? Bo od tej pory bedziesz mrokiem tak jak ja. Nadaj sobie tylko imie. - Czarny jastrzab krzynol i wbil pazury w jego ramie. Tur byl gotowy isc z nienaturalnie opierzonym drapieznikiem.
- Moj nowy przyjacielu -spojrzal na jastrzebia- dlaczego tak sie zienilem, dlaczego zmienilem swoj swiat? Czy to schizofremia? Zamilowanie do zmiany i sztuki? Czy bawie sie w swoj wlasny, dramatyczny teatr? Czy kazda Nowa mysl musi byc jeszcze inna zmiana uczczona? Czy za kazdym razem jak cos przelamuje sie lub lamie w sercu, trzeba przelamac lub zlamac swoj swiat, wyglad, otoczenie? Nie mam czasu myslec o tym. Musze isc do Elen... i Ty pojdziesz ze mna.- Niespiesznie ruszyl do przodu. Myslal ze jastrzab wtedy zejdzie z jego ramienia. Jednak ten dalej z powaga byl przy nim.
Dodaj komentarz